Z czytelnictwem w Polsce nie było nigdy najlepiej, a obecnie jest jeszcze gorzej. Według najnowszych badań Biblioteki Narodowej dążymy do intelektualnej samozagłady.
Kiedyś czytanie, oczytanie, wiedza, będąca naturalnym wynikiem zamiłowania do książek, była w cenie, dziś nie jest już wartością samą w sobie. Dlatego dzisiejsze „Warte podkreślenia” poświęcę czytaniu.
Bodil Malmsten – szwedzka pisarka i poetka w autobiograficznej książce „Moje pierwsze życie. Ukochany przez bogów nie umiera” (Wydawnictwo Literackie) opisuje swoje dzieciństwo. I chociaż odnosi się do tamtejszej kultury i realiów odmiennych od polskich, to tęsknota za minionym, idealizowanie dzieciństwa – są wspólne wszystkim, przez co czynią tą lekturę zrozumiałą dla każdego. Wśród wielu tematów poruszanych w „Moim pierwszym życiu” trafiłam na te związane z czytaniem:
Nie pamiętam, co robiłam, zanim nauczyłam się czytać. Pewnie wisiałam na trzepaku głową w dół, jak nietoperz, aż odkryłam bezsens takiego wiszenia i rozluźniłam uchwyt. Gdy tylko nauczyłam się składać litery, zrozumiałam konieczność czytania.
Książkom czas nie daje rady. Okładki mogą zawilgotnieć, strony może pokryć pleśń, ale słowa nie ruszą się z miejsca, opowieść nie popadnie w ruinę, nie rozpadnie się na kawałki. Dla opowieści z książek wiek nie ma znaczenia. Jest niezniszczalna.
Czytałam szybko i z zapałem, od deski do deski, bez zatrzymywania się na wyraz i pojęciach, o których nie miałam pojęcia.
Czytanie nie było dla mnie ucieczką. Nie czytałam z tchórzostwa. Czytałam, żeby skonfrontować się z tym, czego nie znałam. Czytanie było aktem odwagi. Opuszczając własny umysł i zaglądając w głąb innego, człowiek odbywa swoją największą podróż, nie tracąc przy tym życia. (s. 180-187)
O czytaniu pisze też w ostatnim numerze „Nowych Książek” Jan Gondowicz („Głos z szafy” – „Nowe Książki” 3/2011, s. 81)
Z czytania robi się problem. Jakaś wraża siła spycha je do enklaw dziwaków, tetryków, hobbystów. Ma tam wypełnić bezproduktywny czas bezbronnym przedstawicielom „pierwszego” i uprzykrzonym ofiarom „trzeciego” wieku. Wiek produkcyjny jest zbyt cenny, by go na próżno marnować. Czytanie traci prestiż. Trąci wonią starej szafy. To określenie Wisławy Szymborskiej(…)
Sztuka czytania nie jest rozrywką, ale może być rozrywką; nie jest eksperymentem, ale może być eksperymentem; nie jest filozofią, ale może być filozofią; nie jest rewoltą, ale może być rewoltą; nie jest ekstazą, ale może być ekstazą. W ostatecznym rachunku nic innego jak tylko sztuka czytania utwierdza nas, że każda rzecz może być czymś innym, a nawet swoim własnym przeciwieństwem.