Jak przyciągnąć do biblioteki uczniów? Kupić im to, co chcieliby przeczytać. Pierwszoklasiści zamówili u mnie książkę Macieja Frączyka „Zeznania niekrytego krytyka” (Zielona Sowa, 2012). Wczoraj nadeszła przesyłka.
Najpierw przeczytałam ja – żeby wiedzieć, czego pragnie młodzież. Jak dobrze, że uczniowie czasami polecą coś, czego pewnie sama nie kupiłabym, a akurat powinnam.
Autor od 4 lat prowadzi na You Tube własny kanał (sprawdź tutaj), który notuje milionową liczbę odsłon. W humorystyczny sposób recenzuje tam filmy, książki, programy komputerowe i reklamy. Jest pasjonatem tego, co robi:
Traktuję swoje pajacowanie śmiertelnie poważnie. Misyjnie wręcz. Zawsze podziwiałem ludzi, których „projektem życia” było rozbawianie innych.
Pytam gimnazjalistów, dlaczego lubią Niekrytego. Mówią zgodnym chórem: bo jest taki śmieszny! (Oraz: ma pomysł, fajny gościu i nieźle to realizuje.) Panie Frączyk – good job! 😉
Jego książka to doskonała lektura dla młodzieży – idol tłumaczy to, co ciągle usiłują przekazać im rodzice, nauczyciele – ale często nie znajdują odpowiedniego języka. Zamiast tego – zaczynają nieśmiertelne „nie możesz/musisz/kiedy ja byłem w twoim wieku…”, czego oczywiście nikt nie chce słuchać.
A Niekryty np. tak pisze o wulgaryzmach (nie stroni od nich w swoich filmikach – wypikane!):
(…) Przez pewien (…) czas byłem nauczycielem angielskiego (…). Za przekleństwa nie rozstawiałem nikogo po kątach, nie prosiłem do siebie rodziców (…). Zamiast tego za każde „bubu” należało przygotować jedno „mądre słowo”, wyjaśnić jego znaczenie i zastosowanie. (…) Musiałem udawać, że mam rozwolnienie, żeby iść do toalety i zapłakać rzewnie ze wzruszenia, gdy jeden z moich niesubordynowanych padawanów zamiast „Ale pier…isz”, powiedział do kolegi ”Ale gadasz androny”.

Gdyby wulgaryzmy zastąpić „cywilizowanymi” słowami tak wyglądałyby dialogi we „Wściekłych psach” Quentina Tarantino. – M. Frączyk „Zeznania Niekrytego Krytyka”, il. Virus Group.
A tak o wykorzystaniu jedynej szansy (życia):
Przychodzisz na świat, rozbrzmiewa gong i walka się rozpoczyna, chociaż nawet nie jesteś tego świadom. Zaczynasz z pozycji totalnego kretyna i tylko od ciebie zależy, czy zostaniesz nim do chwili, kiedy włożą cię w drewniane pudło i zasypią ziemią.
O ciekawości świata i lenistwie:
Dwadzieścia lat żyjemy w jednym miejscu, a nawet nie wiemy, co takiego zrobił ten facet, którego nazwiskiem ochrzczono naszą ulicę. Kiedyś trzeba było mieć sporo determinacji i ciekawości, żeby się tego dowiedzieć, dziś wystarczą dwie sekundy. Mimo to nie chce nam się.
O oszczędzaniu:
Ludzie mówią dookoła – odkładaj na przyszłość. Lokatę załóż. Oszczędzaj, zamiast wydawać. Aha. W momencie, kiedy mam czas i power na inwestowanie w siebie, powinienem wciąż żreć zupki chińskie i zrezygnować chociażby z książki (te mendy są dopiero drogie), aby na starość mieć z czego zapłacić za prąd?
I o wyborze drogi życiowej:
Nie chcesz się uczyć, bo jesteś do tego zmuszany. Sprzeciwiasz się, bo myślisz, że wiesz lepiej. (…) Gdybym mógł wsiąść teraz DeLoreana z „Powrotu do przyszłości”, odnalazł siebie z czasów młodości, zdzielił kijem przez łeb i powiedział coś w stylu:
Ty debilu. Jesteś w wieku, w którym twój mózg może dosłownie chłonąć świat. To jedyny czas w życiu, kiedy możesz popełniać błędy bez ponoszenia poważnych konsekwencji. (…) Próbuj różnych rzeczy. Pisz, rysuj, kręć filmy na YT, wszystko jedno. (…) Im więcej rzeczy spróbujesz, tym większa szansa, że wreszcie trafisz na coś, co sprawia ci radochę i jesteś w tym niezły. Nie musisz być najlepszy we wszystkim i nie będziesz. (…) To poszukiwanie powinno być najważniejsze dla ciebie w tym wieku. Ja naprawdę wiem, jak to wygląda – idziesz do szkoły, bo musisz, uczysz się, bo musisz, odbębniasz, co masz do odbębnienia i w ramach zadośćuczynienia za swój ciężki, niewolniczy los marnujesz resztę czasu, patrząc tępo w ekran telewizora, komputera albo telefonu. (…) Dziś mam najpopularniejszy kanał na polskim YT, sklep z koszulkami, księgarnię internetową. Każdy z produkowanych w tym roku filmów łamie barierę miliona odsłon. (…) Zadzwonili do mnie z Radia Zet, bo chcieli, żebym robił to, co robię, także dla nich. (…) Myślisz, że byłbym w stanie to zrobić, gdybym od trzynastego roku życia nie tłukł recenzji gier i filmów? Gdybym nie miał w szufladzie sterty nigdy nie publikowanych scenariuszy, felietonów, opowiadań?
Ten rozdział kseruję i będę czytała go gimnazjalistom przy nadarzających się okazjach. Dodatkowa odbitka będzie potrzebna, bo książka właśnie rusza w świat i raczej tam zabawi. Kiedy leżała na biurku podczas wpisywania do inwentarza nie było ucznia, który – zobaczywszy – nie wyraził chęci wypożyczenia. Zapisy do kolejki trwają, a ja puszczam „Zaznania Niekrytego Krytyka” w obieg. 🙂
PS 1. W książce jest też wzmianka o naszym przybytku – hmmm, taka: „Ukradłem kiedyś książkę Kinga z biblioteki szkolnej, bo nie mogłem jej znaleźć w żadnej księgarni.” Nawet nie próbujcie!!!
PS 2.: