Kupiłam ostatnio w „Znaku” (na wyprzedaży, a jakże!) książkę Erin Einhorn „Ukryte stronice. Opowieść o jednym domu, dwóch rodzinach i Holokauście”. To tłumaczona z angielskiego opowieść, która ukazała się w USA w 2008 roku pod tytułem „The Pages In Between: A Holocaust Legacy of Two Families, One Home”.
Z notatki na okładce dowiadujemy się:
„Amerykańska dziennikarka Erin Einhorn przyjechała do Polski, aby odnaleźć rodzinę Skowrońskich, którzy ocalili jej matkę z rąk nazistów. Z jednej strony chciała doprowadzić do ponownego spotkania dwóch rodzin, z drugiej zaś obawiała się Polaków, których wyobrażała sobie jako antysemitów. Wizyty na krakowskim Kazimierzu, gdzie miała okazję poznać bliżej Polaków, przekonały ją, że wiele stereotypów jest fałszywych (…)”.
Dalej czytamy:
„Erin Einhorn wraz z przyjazdem do Krakowa musi zmierzyć się z przeszłością i teraźniejszością, rodzinną legendą i prawdą oraz wielką historią i prozaicznymi przeszkodami, które uniemożliwiają prawdziwe pojednanie.”
Z notek tych można wywnioskować, że książka dotyczy Krakowa, tymczasem – nic bardziej mylnego! Rozumiem zabieg krakowskiego wydawcy, który wspomina tylko o swoim mieście, w którym Einhorn mieszkała wprawdzie przez rok, ale powodem, dla którego autorka przyjechała do Polski, opisała historię matki i jej rodziny, była kamienica w Będzinie!!!
To właśnie tutaj urodzili się dziadkowie Erin, tutaj też na świat przyszła ich córka – Jehudt (Irena) Frydrych. Urodziła się w 1942 roku na terenie istniejącego już wówczas getta. Przeżyła, ponieważ pewna Polka, Honorata Skowrońska, zgodziła się ukrywać ją podczas wojny.
Matka małej Irenki zginęła w Auschwitz, ale ojciec – Berek Frydrych przeżył i wrócił po swoją córeczkę. Zabrał ją do Szwecji, później zaś do USA, gdzie na stale zamieszkała. Pani Skowrońska w zamian za przechowanie Ireny dostała od Berka Frydrycha pełnomocnictwo upoważniające do zarządzania kamienicą przy ulicy Małachowskiego 20 w Będzinie. Frydrych nie wrócił do Polski po odzyskanie kamienicy należącej do jego rodziny. 60 lat później wraca tutaj jego wnuczka, Erin, która chciała poznać rodzinę Skowrońskich i miasto, gdzie na świat przyszła jej matka.
Nie będę zdradzała szczegółów, bo odebrałabym Wam przyjemność czytania, ale historia jest dosyć zawiła.
Dla mieszkańców Będzina ciekawe będą zapewne spostrzeżenia młodej dziennikarki zza oceanu dotyczące naszego miasta. Ciekawe i surowe, bez zbędnych uprzejmości. Książkę powinny przeczytać te wszystkie osoby, które mają dużo do powiedzenia o wyglądzie kamienic będzińskich, ale nie mają pojęcia, że ich nieuregulowany status prawny blokuje często możliwość renowacji czy remontu.
Strona autorki książki znajduje się tutaj.