W Gliwicach wielkie wydarzenie – oto w nowym centrum handlowym zostanie otwarta biblioteka. Pierwsza taka na Śląsku! Na północy kraju podobna funkcjonuje już od kilku lat. To Manhattan, filia Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku.
Tymczasem chcę napisać o Włoszech, gdzie taki pomysł wdrażano od 2010 r. – i to od razu kompleksowo! W jego realizację zaangażowali się Toskania, biblioteki miejskie tego regionu, Unicoop Florencja i Unicop Tirenno (Unicoop to nazwa sieci handlowej).
W 31 centrach handlowych Coop znajdują się większe czy mniejsze wypożyczalnie i czytelnie – zlokalizowane są zawsze na pasażu handlowym. Te minibiblioteki działają zazwyczaj dwa, rzadziej cztery czy więcej dni w tygodniu i, co ciekawe, pracują w nich wolontariusze wspomagani tylko przez pracowników bibliotek miejskich.
Cała akcja promowana jest przez hasło alimenta la mente, czyli nakarm umysł. Wyraźnie nawiązuje to do umiejscowienia biblioteki: sklep spożywczy (po włosku: alimentari) dzięki obecności w nim biblioteki może być też miejscem pożywienia szarych komórek.
Ideą tego przedsięwzięcia jest oczywiście poszerzenie oferty bibliotek, promocja kultury i czytelnictwa przez przybliżenie tego typu placówek społeczności, która nie wyrobiła sobie nawyku korzystania z nich. Wiadomo – do biblioteki nie zawsze po drodze. Drogę do centrum handlowego każdy zna.
Do dziś nie mogę sobie wybaczyć, że nie zrobiłam tam porządnych zdjęć, a tylko niewyraźne fotki komórką.
BiblioCoop w Empoli
W jednym z centrów handlowych Toskanii wstąpiłam na moment do takiej wypożyczalni – akurat trafiłam na otwarcie po przerwie popołudniowej. Przy wyjściu usłyszałam, że czytelniczka pyta wypożyczającego wolontariusza o temat książki „11minuti” Coehlo. Byłam ciekawa, co odpowie, ale tylko rozłożył ręce i mruknął, że niestety nie zna książki. (Są dobre i złe strony faktu, że w punktach tych pracują niewykwalifikowane osoby.) Wtedy dopiero wyjaśniłam pani, czego się może po tej lekturze spodziewać.
Niewątpliwym atutem wypożyczalni w sieci Coop jest to, że zawsze na zewnątrz bibliotek jest tam półka z książkami przeznaczonymi do bookcrossingu (giralibro), można się więc nimi poczęstować nawet wtedy, kiedy punkty są zamknięte (a na takie trafiałam w większości sklepów).
Giralibro czyli bookcrossing w wydaniu włoskim.
Dzięki temu z wyprawy wakacyjnej przywędrowała ze mną książka młodzieżowa „Andar per altri luoghi” Caroliny Grazia Maestrelli. Widać, że promowana jest literatura lokalna, bo autorka pochodzi z Empoli, a ja akurat byłam w tamtejszym sklepie Coop. Bookcrossing to bookcrossing – w kolejne wakacje mam zamiar zostawić ją w innym miejscu Włoch. 🙂
Read Full Post »