Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Maj 2023

Czasami marnuję w bibliotece czas.

Tak, powinnam robić coś zupełnie innego – wykreślać rzeczy z długiej listy zaległości (nowy protokół ubytków, nowy protokół darów, retrospektywne wpisywnie kilku tysięcy książek do programu MOL, okładanie książek w folię itp.) – a tkwię między regałami, bo akurat wyłuskałam z półki jakąś książkę. Jest ona albo stara, albo dziwna, albo ma ciekawy tytuł – w różnych konfiguracjach lub wszystko naraz.

Wertuję, podczytuję to tu, to tam. Podziwiam ilustracje. (A zegar tyka.) A potem żałuję, że nikt tej książki nie zobaczy, nikt nie przeczyta, nikt się już nie zachwyci i nie zadziwi. Czasami jeszcze odstawiam ją na miejsce, ale bywa, że niosę taką na stracenie. Serce łka, ale cóż – kwalifikuje się do usunięcia z księgozbioru, zbiera kurz od lat, zabiera cenne miejsce.

Biblioteki szkolne i publiczne są teraz w większości piękne, kolorowe i wyłącznie z nowymi książkami. Na stare nie ma miejsca. Nie ma też sensu ich tam gromadzić – od tego są biblioteki innego typu (Biblioteka Narodowa czy inne naukowe).

W mojej poprzedniej bibliotece gimnazjalnej takich książek było bardzo dużo – biblioteka odziedziczona po podstawówce istniała od 1945 roku i mimo wycofywania wiekowych i zniszczonych egzemlarzy pozostawało w niej wiele ciekawych staroci. (To ich zdjęcia użyłam jako tła i foto profilowego strony, o której tutaj piszę.)

W bibliotece gdzie pracuję obecnie mimo ciągłych selekcji księgozbioru nadal jest dużo książek z lat 50. i 60. Wpadłam na pomysł, żeby przywrócić je jakoś choćby we fragmentach. Założyłam na Facebooku stronę KSIĄŻKOduchy. Wstawiam tam zdjęcia: okładki, strony tytułowej, pierwszej strony (czasami też innych), wybranych ilustracji, spisu treści i stopki redakcyjnej.

KSIĄŻKOduchy to przypomnienie, ale też pożegnanie starej i ciekawej (dla mnie) książki z czytelnikiem, jej łabędzi śpiew.

KSIĄŻKOducy – https://www.facebook.com/profile.php?id=100090682209732

Read Full Post »

W tym roku mija 80. rocznica likwidacji getta będzińskiego.

16 kwietnia 2023 r. w historycznym domu bojowników getta przy ul. Rutki Laskier 24 w Będzinie została uroczyście otwarta izba pamięci. Było to możliwe dzięki uprzejmości właścicieli domu, Anny i Stanisława Cieploków, oraz determinacji i zaangażowaniu Fundacji Brama Cukermana, która od teraz sprawuje pieczę nad tym miejscem, i która włożyła ogrom pracy w jego przygotowanie.

Otwarciu wystawy towarzyszył wykład „Ślady Zagłębiowskich Żydów: Nie damy się wysiedlić”. Wydarzenie wspierał Teatr Zagłębia w Sosnowcu.

Zejście do budynku przy ul. Rutki Laskier 24 w Będzinie.

Na uroczystość przyszło bardzo dużo osób, byli też harcerze. Wszyscy oni poniosą historię tego domu dalej.

Trzeba było aż 80 lat i tysięcy osób wydeptujących ścieżki prowadzące do położonego poniżej głównej ulicy domu, żeby odwiedzający to miejsce mogli dowiedzieć się o nim trochę więcej niż napisano na tablicy umieszczonej na budynku, a także wejść do środka.

Ta tablica to zresztą ewenement, bo przytwierdzono ją tam już w 1947 roku!

Można na niej przeczytać, że 3 sierpnia 1943 roku w bunkrze zginęli z rąk hitlerowców m.in. Frumka Płotnicka czy Baruch Gaftek – młodzi ludzie z Żydowskiej Organizacji Bojowej, i to nie tylko z Zagłębia, bo przecież Frumka przyjechała do nas z Warszawy.

Maria Polak, zmarła już właścicielka domu wspominała, że pod budynkiem i stodołą były bunkry, w których ukrywali się bojownicy ŻOB, ale dopiero w 2011 roku, przygotowując z uczniami projekt „W getcie będzińskim…” dowiedziałam się, że do jednego z nich wchodziło się przez piec kuchenny mieszkania, które zajmowaliśmy w dzieciństwie. Zarejestrowany przez Fundację wywiad z Marią Polak, w którym relacjonuje te szczegóły, można obejrzeć w izbie pamięci.

Podczas uroczystego otwarcia izby Karolina Jakoweńko z Fundacji przeczytała fragment książki Avihu Ronena „Skazana na życie. Dzienniki i życie Chajki Klinger” (ŻIH, 2021). Avihu Ronen to syn Chajki – przywódczyni ruchu oporu w getcie będzińskim, która przeżyła wojnę (popełniła samobójstwo 15 lat później). To jej znajomi z organizacji zginęli wtedy podczas likwidacji getta.

Zawarta w tym wydawnictwie relacja Abrahama Potasza, żydowskiego policjanta, przynosi dalsze makabryczne szczegóły bezpośrednich okoliczności śmierci młodych ludzi. Kiedy pierwszy raz ją przeczytałam – na obrazy zaścielonego trupami podwórka nakładały mi się z obrazki naszego zwykłego dzieciństwa tam – i było to nie do zniesienia.

Wcześniej ulica nazywała się Podsiadły, a do budynku schodziło się dróżką po prawej, wzdłuż której rosły wiśnie. Tu gdzie schodzi się obecnie był tajemniczy ogród z drzewami owocowymi. Nie wolno nam było tam wchodzić.

Na trawniczku przy wiśniach robiliśmy pokazy cyrkowo-akrobatyczne dla rodziców, a przy ogrodzie bawiliśmy się w sklep.

Z tyłu domu było zarośnięte śmietnisko i stary garaż z zarwanym dachem. Jeżeli nie było nas przed domem to z pewnością bawiliśmy się tam.

Dom zbudowany był z kamieni, na których odnajdywałam odbite muszle. Byliśmy pewni, że jest niezwykły. I był.

W głębi podwórka stały komórki na węgiel i resztki stodoły. Mówiło się o niej różne rzeczy…

Maria Polak zawsze podkreślała, że w tym budynku powinno być muzeum. Dla niej było to szczególnie ważne, bo przecież znała większość osób, które w bunkrach pod domem wybudowanym przez jej rodziców próbowały stawiać opór, ale – jak głosi napis na tablicy – „zginęły w nierównej walce”.

Że ta izba wreszcie powstała cieszę się szczególnie, bo mając lat kilkanaście próbowałam poprawić wygląd pamiątkowej tablicy – wówczas już dosyć zniszczonej (o czym pisałam na blogu: https://bibliog3.wordpress.com/…/pamiatkowa-tablica…/ )

Wspaniale więc, że wreszcie naprawdę się udało!

O domu w getcie przeczytacie również w książce Karoliny i Piotra Jakoweńko „Pamięć pogranicza. Opowieści o żydowskim życiu i Zagładzie na Górnym Śląsku i Zagłębiu Dąbrowskim” (Wyd. Fundacja Brama Cukermana i Biblioteka Śląska. Będzin- Katowice 2022). Publikację można czytać online tutaj:

„Pamięć pogranicza”

Read Full Post »