Prowadzę go od 30 lat.
W maju 1990 roku pomyślałam, że fajne byłoby zapisywać, co wypożyczam (czyli czytam). Wtedy było to dla mnie równoznaczne, dopiero później stałam się czytelnikiem bardziej świadomym i wybrednym – do tego stopnia, że założyłam też zeszyt książek, które czytać co prawda zaczęłam, ale z różnych przyczyn nie skończyłam.
Na początku była tylko tabelka, ale już pół roku później postanowiałam zrobić sobie więcej przestrzeni na notatki. Pisałam skąd książkę zdobyłam, kiedy zaczęłam i skończyłam czytać, notowałam też liczbę stron i informację o treści.
W kolejnych latach ciągnęłam oczywiście numerację, żeby wiedzieć nie tylko, ile przeczytałam w danym roku, ale też ile ogółem od początku spisywania. Żal mi było tylko tego, czego nie zanotowałam wcześniej, a wiem, że było tego trochę…
Przeglądam te zapiski i cieszę się, że starczyło mi samozaparca, żeby je prowadzić. Uśmiecham się też do siebie, kiedy widzę młodzieżowego „Dzikusa” Żółkiewskiej, a zaraz po nim „Wykaz działów katalogu rzeczowego dla bibliotek dziecięcych”. Albo „Pollyanna dorasta” na deser po pozycji obyczajowo-przygodowej 😉 „Klasyfikacja i katalog rzeczowy” Sawoniaka. Zanotowałam, że tę ostatnią pożyczyła mi „p. istruktor”, czyli Janina Mirosławska, późniejsza dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej (obecnie to Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Będzinie).
Potem było już tylko lepiej: „Poradnik kierownika punktu bibliotecznego” albo „W bibliotece dla dzieci. Poradnik metodyczny”. Jak wiecie, już od najmłodszych lat mój cel był jasno określony, a to tylko dowód na to, że sukcesywnie go realizowałam. (O tym, jak w dzieciństwie stworzyłam sobie bibliotekę w schowku na pajęczyny pisałam tutaj.)
O tych zeszytach opowiedziałam ostatnio na lekcji w klasie siódmej. Następnego dnia zjawił się u mnie uczeń z tej klasy. Czyta o wiele więcej, niż ja w jego wieku. Poprosił mnie o kilka książek. Zdziwiona spytałam, czemu chce je wypożyczyć ponownie – przecież niedawno je oddawał? Trochę się zmieszał, a potem pokazał mi zeszyt. – Też chcę notować przeczytane książki, tak jak pani…
Wiecie, że się wzruszyłam?
Te zdjęcia są dla niego. ❤