Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Kwiecień 2021

Książki o książkach są dla bibliofilów podwójnie atrakcyjne, wyjątkowość tej podbijał fakt, że była po włosku. Przywiozłam ją kilka lat temu z wyjazdu do Italii.

Romano Montroni, włoski księgarz i wykładowca na Uniwersytecie w Bolonii zapytał stu włoskich pisarzy (bardziej lub mniej sławnych), jaka książka odmieniła ich życie. Odpowiedzi złożyły się na wydawnictwo “I libri ti cambiano la vita. Cento scrittori raccontano cento capolavori” (“Książki zmieniają twoje życie. Stu pisarzy opisuje sto arcydzieł”) (Wyd. Longanesi, 2012).

To oczywiste, że odpowiedzi były różnorodne, tak jak różni byli przepytywani na tę okoliczność. Niektórzy zaczynali z wysokiego C, przywołując w odpowiedzi kanon literatury światowej. Bohaterami ich opowieści były więc takie dzieła jak „Wojna i pokój” Tołstoja, „Odyseja” Homera, „Proces” Kafki, „Sklepy cynamonowe” Schulza czy „Bracia Karamazow” Dostojewskiego.

Byli tacy, co wymienili „Biblię” i jej wpływ na swoje życie, inni stawiali na książki z literatury popularnej albo wręcz użytkowej. Stefano Bartezzaghi opisał swoje zauroczenie „Słownikiem języka włoskiego” Zingarellego mającym we Włoszech taki status jak nasz rodzimy słownik języka polskiego Witolda Doroszewskiego. Wśród omawianych znalazła się też np. „Nowoczesna sztuka kulinarna” Henri-Paula Pellaprata – biblia dla francuskich (i nie tylko) kucharzy.

Najbardziej wzruszająca była jednak opowieść Ivano Marescotti, dramaturga, reżysera i aktora włoskiego. Podzielił się historią spotkania z książką „Czy to jest człowiek” Primo Levi. To znane na całym świecie świadectwo czasów wojny i jedno z pierwszych, które zapoczątkowało nurt opowieści o Zagładzie. Levi był więźniem obozu Auschwitz, a swoje przeżycia i przemyślenia opublikował już w 1947 roku właśnie w powieści „Se questo è un uomo ”.

Marescotti zaczyna opowieść od wspomnienia starych notesów, w których zapisywał – tak jak wszyscy w erze sprzed kalendarzy Google i elektronicznych notatek – terminy spotkań, zlecenia w pracy, ważne wydarzenia czy miłosne podboje. Jeden z takich notatników przypomniał mu, że pod koniec 1986 roku zabrał się do czytania książki Primo Levi, która od dawna tkwiła na regale.

Zacząłem czytać z poczucia obowiązku: jeżeli inni przeczytali, powinienem i ja, mówiłem sobie. Po pierwszej stronie nie mogłem już przestać aż do końca. Kiedy zamknąłem książkę byłem kimś innym. Zastygłem, patrząc na mur naprzeciwko, podczas kiedy łzy ciekły mi po nosie. Płakałem w milczeniu. Ból, strach i złość. Ból, który zaczął się tego dnia i nigdy się nie skończy. Tak samo jak strach. Brała mnie złość na samego siebie: idioto, jak mogłeś przeżyć więcej niż połowę swojego życia bez przeczytania tej książki, jak mogłeś do tej pory nie czytać innych książek dotyczących tej historii. (tłum. moje)

Powieść zrobiła na nim tak ogromne wrażenie, że zapragnął wybrać się do Turynu, gdzie mieszkał Levi. Wyobraził sobie, że zabierze mu tylko pięć minut, choćby w drzwiach – chciał tylko podziękować, opowiedzieć o swoich odczuciach po lekturze. Ale po kilku dniach doszedł do wniosku, że to byłaby przesada –  jego wynurzenia mało obejdą autora i ten ma pewnie dość takich, co zawracają mu głowę. Pomyślał, że list będzie lepszym rozwiązaniem. Myślał, jak w zwięzły i jasny sposób opisać to wszystko, co kłębi się w nim po przeczytaniu książki. Tak mijały tygodnie, aż pewnego dnia natknął się w gazecie na informację: 11 kwietnia 1987 roku Primo Levi zmarł*, spadając ze schodów domu, w którym mieszkał.

Marescotti pisze, że po tej wiadomości poczuł się, jakby Levi spadł z tych schodów na niego. Jego żałość była niewyrażalna, bo w obliczu tej śmierci pojął, że tylko zdawało mu się, że zrozumiał, o czym pisał Levi. Nie wykorzystał okazji. Niedługo skończy się czas, kiedy będzie można wysłuchać tych, co przeżyli Shoah. Wszyscy odejdą, zostaną tylko martwe słowa, w książkach.

To trochę opowieść o książce a trochę o tym, żeby nie odkładać rzeczy na później. Ufać intuicji, działać. Przypomina mi też historię mojego przeczucia, którego nie posłuchałam, a potem było już za późno. Opisałam je pod koniec tego tekstu.

*Śmierć Primo Levi uznano za samobójstwo, niektórzy jednak tłumaczyli, że jako chemik miał do dyspozycji lepsze metody odebrania sobie życia niż rzucenie się ze schodów.

Read Full Post »

Cuda na kiju – właśnie to można znaleźć w niektórych inwentarzach bibliotek szkolnych. Chodzi oczywiście o te tradycyjne księgi, które towarzyszą księgozbiorowi od początku, czasami już wiele dziesiątek lat.

Artykuł w „BwS” nr4/2021

Wpisy robiono wtedy jeszcze atramentem, piórem ze stalówką, pismo jest zazwyczaj piękne i zachwyca starannością, za to zdumiewa kwiatkami, które sprawne oko współczesnego bibliotekarza z łatwością wypatrzy.

Podmiana książek na inne egzemplarze, skreślanie  istniejących numerów ubytków i ich ponowne ubytkowanie, pomijanie wielu numerów inwentarzowych na dziwne podsumowania itp.

W najnowszym numerze czasopisma „Biblioteka w Szkole” (nr 4/2021) piszę właśnie o takich przypadkach. Zarówno poprzednia biblioteka, w której pracowałam (gimnazjum), jak i obecna (szkoła podstawowa) nie ustrzegły się przed podobnymi błędami.

Nie powinny się zdarzyć, ale ponieważ zdarzyły  – późniejsi pracownicy mają czasami niezłe zagwozdki z wyprowadzeniem stanu księgozbioru. Lekarstwo jest jedno: skomputeryzować wreszcie bibliotekę i podawać stan faktyczny opierając się na podpowiedzi programu. Zazwyczaj działa. 😊

Read Full Post »