Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Styczeń 2012

Biblio w ferie

W czasie ferii biblioteka będzie czynna

we wtorek (31. stycznia) i środę (1. lutego)

w godz. 9.00- 11.00 (a nawet dłużej 😉 )

Zapraszam chętnych na zajęcia komputerowe. Niechętni komputerom będą mogli wykazać się umiejętnością posługiwania się nożyczkami, klejem oraz poczuciem humoru 🙂

A na jakiś mroźny wieczór podczas ferii polecam piękny filmik animowany Williama Joyce’a i Brandona Oldenburga. Uwaga: tylko dla miłośników książek!

Read Full Post »

Jest w centrum Będzina miejsce zwane przez mieszkańców „bramą Cukermana”.  W  kamienicy stojącej przy uliczce, która wychodzi na plac 3 Maja już kilka lat temu odkryto prywatny dom modlitwy. W mieszkaniu na piętrze, pod warstwami farby, kryły się na ścianach piękne malowidła żydowskie, które na światło dzienne  wydobyli pod okiem fachowców uczniowie I LO im. M. Kopernika w roku 2007.

Widok z mieszkania, w którym odkryto malowidła. Fot. I. Tumas

Pod warstwami farby kryły się takie rzeczy... Fot. I. Tumas.

To już drugie miejsce tego rodzaju odkryte w naszym mieście w ostatnich latach (wcześniej odnaleziono synagogę Mizrachi, o której pisałam tutaj niedawno).

Obiektem przy alei Kołłątaja zainteresowała się grupa młodych ludzi, która zawiązała Fundację Brama Cukermana, i która opiekuje się tym miejscem.

Jednym z bardzo udanych przedsięwzięć Fundacji jest „Hurtownia Manufaktury” (realizacja w 2008 roku). Na fasadach będzińskich budynków zawisły tabliczki z informacją o tym, jakie przedsiębiorstwa znajdowały się w danym miejscu w okresie międzywojennym. Nie są to jednak takie sobie zwykłe tabliczki – wzorowano je na reklamach firm z przedwojennej książki telefonicznej. Wyglądają tak:

I oto kolejna, wspaniała inicjatywa Fundacji: Opowieści Nieobecnych.

Na stronie http://opowiescinieobecnych.org/  zamieszczono serię audioprzewodników o miejscach związanych z kulturą żydowską na terenie województwa śląskiego.

Nagrań o historycznych miejscach w jedenastu miastach naszego regionu (m.in. w Będzinie, Bytomiu, Chorzowie, Czeladzi, Gliwicach, Katowicach, Sosnowcu) można posłuchać w internecie lub pobrać za darmo na dowolny nośnik i wysłuchać w terenie.

Pomysłodawcami tego przedsięwzięcia są Karolina i Piotr Jakoweńko – niezwykle kreatywni ludzie z pasją. Wyciskarkę do cytrusów w kształcie katowickiej hali sportowej „Spodek” ich projektu zawiozłam w ubiegłym roku w prezencie znajomym do Luksemburga, jako ciekawy gadżet regionalny.

Podsumowanie realizacji audioprzewodników Opowieści Nieobecnych „Cukerman u Cohna”, czyli:

  • spotkanie z członkami Fundacji Brama Cukermana,
  • promocja spotu reklamowego Opowieści Nieobecnych,
  • słuchanie audioprzewodników

odbędzie się 27 stycznia 2012 r. w Galerii „Kronika” w Bytomiu o godz. 18.00.

Read Full Post »

Dziś piąta rocznica śmierci Ryszarda Kapuścińskiego, znanego na całym świecie reportażysty, autora ponad dwudziestu książek i jednego z najczęściej tłumaczonych za granicą pisarzy polskich.

O tym, że był bardzo ceniony  niech świadczy choćby fakt, że o jego śmierci pisały na pierwszych stronach najważniejsze gazety zagraniczne.

Zdjęcie pisarza z okładki książki "Kapuściński non-fiction"

W 2010 r. ukazała się biografia „Kapuściński non-fiction” Artura Domosławskiego, która wywołała wiele emocji. Zarzucano jej autorowi, że niepotrzebnie zajął się szczegółowym opisywaniem życia prywatnego Ryszarda Kapuścińskiego, próbował udowodnić również, że pisarz był tajnym współpracownikiem wywiadu PRL, a także, że poddał w wątpliwość jego prawdomówność jako reportera.

Bez względu na kontrowersje wokół tego wydawnictwa dorobek literacki Kapuścińskiego jest imponujący, a on sam pozostaje bezsprzecznie „cesarzem reportażu”.

Na jednym ze spotkań z młodzieżą we Włoszech Ryszard Kapuściński tak mówił o wiarygodności mediów i informacji dostępnych w internecie:

O świecie dowiadujecie się głównie z mediów, przede wszystkim z telewizji. Musicie pamiętać, że media dają bardzo fałszywy obraz świata. Świat mimo wszystkich konfliktów i punktów zapalnych jak te w Iraku, Iranie czy Afganistanie jest światem pokoju. W konfliktach zbrojnych bierze udział mniej niż jeden procent ludzkości. Mniej niż jeden procent! Tymczasem gdziekolwiek jesteśmy, kiedy włączamy telewizor widzimy same czołgi, strzelaninę, barykady. To wszystko nie jest jedyna prawda. Mediami rządzi prawo sensacji. Media nie szukają prawdy, prawda ich nie interesuje. Szukają reklamy, a osiągają ją publikując wiadomości jak najbardziej sensacyjne, często wymyślone. Pamiętajcie o tym, że oglądając jakąkolwiek telewizję odbieracie bardzo zafałszowany obraz świata.

Wy urodziliście się w świecie nadmiaru informacyjnego.(…) Jan Sebastian Bach po to, by poznać kompozycje swojego mistrza wędrował piechotą przez połowę Niemiec. Starożytny historyk Herodot po to, by sprawdzić jakąś informację szedł piechotą sześć tysięcy kilometrów. Poświęcił więcej niż rok swojego życia by sprawdzić jakiś drobiazg. Wy takich problemów nie macie. Natrafiacie na inne – co wybrać, co jest ważne, co jest śmieciem?

Całą relację Magdaleny Szymków ze spotkania Kapuścińskiego z młodzieżą w Bolzano można przeczytać tutaj.

W bibliotece mamy niewielki wybór twórczości reportażysty. Dostępne są:

 

Mam też małą ciekawostkę: wydany przez „Iskry” w 1960 r. album  „W Polsce”, w którym do archiwalnych już, czarno-białych zdjęć tekst napisał Ryszard Kapuściński.

Z racji roku wydania jest to rzecz silnie propagandowa „(…) o polskim lipcu, piętnastym lipcu naszej ludowej ojczyzny; o ziemi, o miastach i o fabrykach, o życiu codziennym i o ludziach”. Znajdziemy tam m.in. teksty w stylu:

W albumie znalazłam zdjęcie pierwszej wybudowanej w czynie społecznym szkoły, która znajduje się akurat w sąsiadującej z Będzinem Czeladzi:

Read Full Post »

Podróż marzeń – do Nowej Zelandii – Agnieszka i Grzegorz przygotowywali prawie trzy lata. Ci, którzy przyszli dziś na spotkanie z podróżnikami – pasjonatami do Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Będzinie mogli w dwie godziny uszczknąć troszkę z tego, co im udało się zobaczyć i przeżyć podczas czterdziestodniowej eksploracji Kraju Długiej Białej Chmury.

Krajobraz prawie księżycowy. W oknie prezentacji okładka książki, a ciemności rozświetla ulubiony gadżet Agnieszki i Grzegorza: lampa-globus.

Jaką katorgą jest oglądanie setek zdjęć z wakacji znajomych wiedzą chyba wszyscy, którym udało się przeżyć taką sesję ciągnącą się całymi godzinami. Świadomi tego bohaterowie spotkania uspokoili, że wybrali dla nas tylko 200 fotografii.

Zobaczyliśmy  prezentację, której towarzyszyła opowieść o tym, co ich w tej podróży zaskoczyło, co zdruzgotało, a co zachwyciło i uszczęśliwiło. Na sali nie było chyba nikogo, kogo przytłoczyłaby liczba zdjęć, bo Agnieszka i Grzegorz mówili o wszystkim z taką lekkością, naturalnością i swadą, jakby nie robili w życiu nic innego, jak tylko relacjonowali swoje podróże. I pewnie tak jest – skoro kochają to, co robią, opowiadanie o tym jest dla nich naturalne jak oddychanie.

Mówili, że sami są organizatorami swoich wycieczek, a do biur podróży mają awersję (ja również). Dla Agnieszki podróż do Nowej Zelandii była prawdziwym wyzwaniem, bo panicznie boi się latać, a w tym przypadku w powietrzu trzeba było spędzić ponad 30 godzin (w jedną stronę!).

Grzegorz opowiadał, jakie faux pas zupełnie nieświadomie popełnił, przekraczając granicę Nowej Zelandii w koszulce z najgorszym w tym kraju możliwym napisem… Albo o tym, jak zupełnie niespodziewanie zobaczył to, co z powodu okrojonych finansów miała zobaczyć tylko Agnieszka.

O tym wszystkim można przeczytać w ich wydanej niedawno własnym sumptem książce „Podróże małe i duże”, którą dla czytelników naszej biblioteki kupiłam podczas katowickich Targów Książki. Piszą tam nie tylko o Nowej Zelandii, ale też o innych swoich bliższych i dalszych wypadach.

Grzegorz i Agnieszka

Agnieszka i Grzegorz Prucia mieszkają w Będzinie, i – jak zaznaczają – ciągle wracają do tego miasta ze swoich wojaży, bo to ich miejsce. Stąd wyruszą też w następną podróż-marzenie: na rowerach,  starając się przejechać jak największą liczbę krajów. To przedsięwzięcie dla naprawdę odważnych – potrzeba wielkiego samozaparcia, żeby w tak długiej eskapadzie zdać się tylko na siłę własnych mięśni.

Życzę im powodzenia w realizacji zamierzenia i wrażeń, które pewnie same ułożą się w  kolejny dziennik podróży!

Tutaj znajduje się blog podróżników MUMAGS TRAVELLERS.

PS. Cieszę się, że Dagmarze i Klaudii, które wybrały się ze mną na to spotkanie, też się podobało. Klaudii, która jako pierwsza wyrwała się z prawidłową odpowiedzią o najpopularniejszym sporcie Nowej Zelandii i wygrała książkę – serdecznie gratuluję! 🙂

Klaudia z książką, którą dostała dzięki rugby 🙂

Read Full Post »

W bibliotece trochę zmian.

Na ścianie w czytelni, przy ladzie, zawisł piękny rysunek słonia – kolorowy, radosny i optymistyczny. Jego autorami są: Monika Łozińska, Adrian Kuterek i Dawid Gronczak.

Praca zajęła I miejsce w szkolnym konkursie zorganizowanym podczas Dnia patrona szkoły (w listopadzie 2011 r.) Niewtajemniczonym wyjaśniam, że jest to słoń z książki „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza.

Do tego słonia robiłam pierwszy raz w życiu oprawę zwaną z francuska passe-partout (wym.: paspartu). Karton należy przyciąć tak, aby powstała z niego ramka z otworem jedynie troszkę mniejszym, niż wymiary rysunku. Może  passe-partout łatwo jest wykonać – ale na słonia już nie tak prosto;-)

Mamy też świeżutki regał na nowości – czy też raczej na książki, które są nowe i w miarę nowe, ale za to w ciągłym ruchu. Poprzedni regaliczek pękał już w szwach i trudno było utrzymać w nim jakikolwiek porządek. Prezentował się tak:

Teraz służy do przechowywania roczników czasopism, a jego miejsce zajął w końcu wyczekiwany już od grudnia regał, który wzrostem dorównuje swoim drewnianym kolegom-emerytom. Oto on:

W przenoszeniu i układaniu książek pomagały Klaudia i Dagmara z III a, którym bardzo dziękuję! 🙂

Jak pewnie zauważyliście, nie jest to taki sobie zwykły regał, ale regał stuningowany. Trochę go podrasowałam i z boku dorobiłam małe podpórki na ekspozycję szczególnie polecanych książek.

Żeby zrobić takie cudo należy zaopatrzyć się w:

Potem już tylko trzeba połączyć wszystko w całość:

Kątownik drewniany (najkrótsze dostępne są 1-metrowe) pociąć na pasujące długości i oczywiście pomalować lakierem bezbarwnym. Na boku regału wyliczyć odległości między półeczkami, przyłożyć kątowniki metalowe, zaznaczyć miejsce na wkręt, wywiercić dziury (rozmiar wiertła: 2), a następnie przykręcić kątowniki. Wkręty muszą być krótkie, żeby nie przebiły na wylot ścianki regału. Ja zastosowałam: ø3 x 13 mm. Do zamocowanych kątowników przykleić od spodu dobrym klejem drewniane kątowniki. I voilà! – półeczki gotowe.

Szybko się to pisze, ale dwie godziny robi 😉

Za regał dziękuję bardzo Dyrekcji!

Read Full Post »

Będę trochę monotematyczna, ale dziś znów napiszę o sklepie na A.

Muszę, bo oto po 12 latach stoisko z książkami w sosnowieckim Auchan doczekało się w końcu prawdziwej konkurencji: na pasażu tego centrum handlowego otwarto właśnie księgarnię sieci Matras.

Auchan w Sosnowcu był jedynym w okolicy sklepem tego typu, w którym brak było księgarni z prawdziwego zdarzenia. Książki można było kupić jedynie na hali głównej: kilka regałów mieściło jednak tylko najpoczytniejsze nowości, poradniki o tym i owym, słowniki i kompendia oraz książeczki dla dzieci.

Nowo otwarta księgarnia kusiła dziś rabatami i wyprzedażami, którym z przyjemnością uległam. Do biblioteki kupiłam:

Philips Steele „Maria Skłodowska-Curie” (Wyd. MWK, 2010)

Chociaż Rok Marii Skłodowskiej odszedł do historii dwa tygodnie temu i takiej histerii na jej punkcie jak w 2011 już raczej się nie przewiduje, to i tak kupiłam Wam pięknie wydaną na kredowym papierze książkę o naszej słynnej na całym świecie rodaczce.

Wiem, że się przyda, bo dzięki nauczycielce historii, Agacie Durbacz, która zleca uczniom przeczytanie lektury historycznej w każdym semestrze, notuję wielki ruch w książkach tego rodzaju.

Scott Christianson „Więzienia świata” (Wyd. Muza SA, 2006)

Dla tych, którym historia o odkryciu polonu i radu wydaje się nie dość sensacyjna mam pozycję książkową o cięższym kalibrze.

I ją z powodzeniem można zaliczyć do „lektur historycznych”. Opisano w niej dzieje więziennictwa od czasów starożytnych aż po współczesne. Przeczytacie więc m.in. o Tower, Bastylii, Sing Sing i Alcatraz, a także o szaleńczych próbach ucieczek i buntach więźniów.

W środku jest mnóstwo zdjęć i rysunków, a czytając same tylko podpisy pod nimi można się dużo dowiedzieć o jednej z najstarszych instytucji stworzonej przez społeczeństwo.

Christie Wyder Hickey „Pleciuga” (Wyd. Muza SA, 2006)

Narratorką i bohaterką książki jest nastoletnia Caroline – tytułowa Pleciuga, której przyszło żyć w patologicznej rodzinie. Opowiada o jej rozpadzie i trudnych relacjach oraz o swoim nieszczęśliwym dzieciństwie. Kupiłam tę książkę z rozmysłem, bo młodzież domaga się i takiej literatury – a nie tylko opowieści o pierwszych miłościach i historii zakończonych happy endem.

I na deser jeszcze coś dla naszych nauczycieli i rodziców:

Niccolò Ammaniti „Jak Bóg przykazał” (Wyd. Muza SA, 2008)

Dwie rzeczy przekonały mnie do zakupu tej powieści: cena (4,90) i fakt, że autor otrzymał za nią w roku 2007 najbardziej prestiżową włoską nagrodę literacką: Premio Strega. To nawet więcej, niż gdyby dostał u nas Nagrodę Nike, bo ta przyznawana jest od 1997 roku, a Strega – aż od 1947!

Za wszystkie te książki zapłaciłam 22 zł. Wiadomo, z makulatury.

Read Full Post »

Nieoczekiwane wyprzedaże książkowe w „Auchan” to jest to, co bibliotekarki z małymi funduszami lubią najbardziej. Pod stosem tysięcy książeczek dla dzieci w twardych oprawach, przewodników turystycznych po dziwnych miejscach, czy tanich wydań nieczytanych przez nikogo lektur zawsze znajdzie się coś, co chętnie bym widziała w zbiorach naszej biblioteki.

Chęć przeradza się w pewność zakupu, kiedy pod czytnikiem okazuje się, że cena książki jest czterokrotnie niższa od tej podanej na okładce. Musielibyście widzieć wtedy mój wzrok – to jest radosny szał 🙂

Wiadomo, że takie tańsze egzemplarze są zawsze trochę sfatygowane – tu zagniecione, tam naderwane, czy po prostu już po tysiąckroć przewertowane przez oglądających – ale to nic nie szkodzi. Uszkodzenia tego typu nadają się do ekspresowego naprawienia i nie przeszkadzają potem w niczym szczęśliwym czytelnikom, którzy tylko czyhają na rzut nowości  (nawet, jeżeli te nowości nie są znów takie zupełnie nowe).

Tak oto za grosze (trzeba dodać: grosze makulaturowe) do księgozbioru wpadły nam:

„Skarby” Joanny Gromek-Illg (Wyd. Prószyński i S-ka, 2010)

Sięgnęłam po tę książkę, bo przyciągnęło mnie smakowite zdjęcie filiżanki z kawą. Kiedy spojrzałam na nazwisko autorki od razu pomyślałam, że musi to być żona redaktora naczelnego Wydawnictwa „Znak”, Jerzego Illga. Z tyłu okładki przeczytałam, że to polonistka i filozof, scenarzystka i reżyserka filmów dokumentalnych, krytyk literacki, a „Skarby” to jej debiut powieściowy.

Książkę połyka się w jeden wieczór. To bardzo przyjemna opowieść rozgrywająca się w miłych okolicznościach miasta Krakowa (a zwłaszcza rynku tego miasta, gdzie w kawiarni pracuje dwójka bohaterów: kelnerka Monika i szatniarz Mikołaj).

Jest tam wątek miłosny, jest literacki i kryminalny związany z ciągnącą się przez lata przebudową rynku, która zakończyła się oddaniem dla publiczności wspaniałego muzeum podziemnego.

 

„4 czerwca” Joanny Szczepkowskiej (Wyd. Znak, 2009)

To wspomnienia autobiograficzne, ułożone chronologicznie obrazki.

Teksty Szczepkowskiej są krótkie, opowiedziane prosto, a przez to wzruszające. Autorka buduje z tych opowieści, niczym z małych klocków, obraz machiny komunizmu w Polsce. I jest to obraz przemawiający do wyobraźni czytającego (nieważne, czy takiego, co komunizm odczuł na własnej skórze, czy też zna go tylko z opowieści) o wiele lepiej, niż szczegółowe kompendia dotyczące historii tego okresu.

Ja przy czytaniu tej książki nie jeden raz się wzruszyłam.

Tę książkę trzeba przeczytać!

„Piasek ze szkła” Joanny Szczepkowskiej (Świat Książki, 2010)

Widać, że pisarce (i – nie zapominajmy – aktorce) najlepiej wychodzą formy krótkie, które zebrać można potem w całość. Tak jest w tym przypadku: książka to zbiór felietonów, które ukazywały się w „Gazecie Wyborczej” w latach 2004-2009.

Szczególnie lubiłam te teksty Joanny Szczepkowskiej – zawsze były jednymi z pierwszych, które czytałam w „Obcasach”. O niedawna już ich tam nie publikuje, chociaż w którymś z ostatnich numerów, chyba świątecznym,  znów – gościnnie – pojawiła się ze swoim felietonem, w którym za każdym razem potwierdza niesamowitą zdolność obserwacji tego, co nas otacza: ludzi, rzeczy, zjawisk.

„Królowa Cieni” Marcusa Sedgwicka (Nasza Księgarnia, 2010)

To książka dla młodych czytelników, którzy lubią się bać. Nie będzie tutaj jednak pięknych wampirów –  tworów współczesnej, młodzieżowej literatury i kultury popularnej,  do których tak przyzwyczajone są fanki serii „Zmierzch”. Autor eksploatuje stare wierzenia, mity i legendy o wampirach.

Akcję umieścił w zimowej scenerii tajemniczej wioski Chust w siedemnastowiecznej Transylwanii, gdzie wierzy się mocno w zjawiska nadprzyrodzone i za realne zagrożenie uznaje ingerencje niejakiej Królowej Cieni. Bohaterami ksiązki są Peter i jego ojciec Tomas – drwal, który skrywa pewną tajemnicę…

Read Full Post »

Ci, którzy interesują się historią Będzina wiedzą, że w centrum miasta znajduje się przedwojenna bożnica.

Dom modlitwy odnaleziono w 2004 roku dzięki pomocy odwiedzających nasze miasto gości z Izraela.

Synagoga znajduje się przy ulicy Potockiego w podwórzu kamienicy, którą przed wojną wybudował Jakub Wiener. Została założona przez organizację religijno-syjonistyczną „Młodzi Mizrachi”.

Kamienica przy ul. Potockiego w Będzinie.

Brama wejściowa na podwórko, gdzie znajduje się "Mizrachi".

Wejście do synagogi.

Do momentu odkrycia lokatorzy przechowywali w dawnym domu modlitwy węgiel i rupiecie, pomieszczenie było też kilka razy zalane. Cud więc, że przez te wszystkie lata przetrwały wspaniałe polichromie, które około roku 1927 namalował Altek Wiener, syn Jakuba. Co ważne, ozdabiając ściany synagogi, wzorował się na malowidłach wykonanych przez Samuela Cyglera i Mosze Appelbauma w dużej synagodze, która mieściła się u podnóża zamku,  i która została spalona przez Niemców wraz z modlącymi się w niej Żydami z 8 na 9 września 1939 roku.

Pocztówka sprzed II wojny światowej. Na prawo od zaniedbanego wówczas zamku stoi synagoga. Na jej miejscu postawiono w latach 90. obelisk upamiętniający to miejsce.

Kilka lat temu, kiedy synagoga odkryta przy Potockiego była jeszcze czasami otwierana dla publiczności – zwiedziliśmy ją z uczniami naszej szkoły. Potem było to już niemożliwe, ponieważ rozpoczęto prace nad konserwacją tego cennego zabytku, świadectwa przedwojennej historii naszego miasta. Według Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków polichromie mają dużą wartość artystyczną i historyczną, poza tym są jednym z rzadkich przykładów tego typu dekoracji ściennych, które zachowały się na terenie Polski. Przed renowacją malowidła wyglądały tak:

Mizrachi

Mizrachi

Wieszak w Mizrachi

Oryginalny wieszak, który zachował się w Mizrachi

Mizrachi

Malowidła na suficie

Mizrachi

Malowidła na suficie

Ślad po mezuzie

Ślad po mezuzie przy wejściu do synagogi

Ostatnio zakończono prace konserwatorskie w „Mizrachi”. Podobno już wiosną będzie można zwiedzać to miejsce. Pisała o tym ostatnio Iwona Sobczyk w „Gazecie Wyborczej”, tekst dostępny jest tutaj. Warto przeczytać, jak to się stało, że polichromie zostały uratowane częściowo przez… pająki!

Odnowione malowidła są przepiękne, kopiuję dwa zdjęcia zamieszczone przy powyższym artykule:

Fot. Iwona Sobczyk. Zródło: http://wyborcza.pl/51,75248,10896667.html?i=0

Fot. Iwona Sobczyk. Źródło: http://wyborcza.pl/51,75248,10896667.html?i=5

Wszystkich chcących poszerzyć swoją wiedzę na temat domu modlitwy zapraszam do biblioteki po książkę Adama Szydłowskiego „Synagoga Mizrachi”.

Ciekawy artykuł na ten temat napisała też:

Magdalena Warchala: Kalendarz z żydowskim horoskopem ratuje bożnicę. „Gazeta Wyborcza Katowice” z 15. stycznia 2010 r., str. 16.

Read Full Post »

Na stronie Wydawnictwa „Znak” można już pobrać kalendarz na nowy rok. Dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych – beżowej i granatowej.

Na każdy miesiąc przewidziano inną tapetę na pulpit komputera – motywem przewodnim są oczywiście książki: pojedynczo, w stosach, z kotem, na drzewach, na talerzu –  jako danie główne i inne…

Tak wygląda kalendarzowa tapeta „Znaku” na styczeń.

Do kalendarza wybrano zdjęcia, które zwyciężyły w wakacyjnym konkursie fotograficznym zorganizowanym przez wydawnictwo.

Pamiętacie, jak pisałam Wam o wizycie w miasteczku książek – Redu, gdzie w każdym niemal domu właściciele prowadzą księgarnię lub antykwariat? Szczególnie urzekł mnie jeden z nich, w piwnicy, o pobielonym tylko suficie, zastawiony regałami i kartonami z książkami.  Pstryknęłam kilkanaście fotek i koniecznie chciałam też mieć  tam zdjęcie. No i mam.

Widnieje teraz na październikowej tapecie kalendarza „Znaku”:

Znak_Tumas

Hmmm, całkiem miło być motywem kalendarzowym 🙂

Gratuluję Pawłowi Zielińskiemu wygranej w konkursie!

Read Full Post »

Z żalem żegnałam rok 2011…

Życzę Wam, aby 2012 był dla Was tak udany, jak dla mnie ten, który właśnie odszedł.

I jeszcze tylko zdrowia i miłości – bo całą resztę można sobie kupić.

Obok noworoczna palma fajerwerkowa – niech Wam odbije palma szczęścia! 🙂

Read Full Post »