Pracownicy „Porcelany Śląskiej” w Katowicach Bogucicach z pewnością nie spodziewali się takiej frekwencji podczas tegorocznej Nocy Muzeów. A wszystko dlatego, że po raz pierwszy można było zwiedzać zabytkową fabrykę, której początki sięgają roku 1923 i związane są ze spółką Giesche (to oni wybudowali zabytkową dziś dzielnicę Katowic – Giszowiec; warto wspomnieć, że firma rodziny Giesche była jedną z większych w Europie Środkowej!).
Porcelana z tej śląskiej wytwórni znana jest doskonale nie tylko w całej Polsce, ale i na świecie. Dlatego przed bramami wytrwale stały całe tłumy – wiem od znajomych, że ostatnie wycieczki wyszły z terenu fabryki przed 1.00 w nocy! (Organizatorzy planowali skromnie, że ok. 21 wejdą ostatni zwiedzający…)
To była świetna przygoda – z przyjemnością dowiadywałam się, jak „od kuchni” wygląda produkcja tego, w czym pijam później przepyszną kawę, albo na czym kładę ciastko do tejże.

To kolejka chętnych na zwiedzanie – ok. godz. 20.

To dopiero była zabawa! Można było się wyżyć i rozbić o ścianę trochę porcelany – to nawiązanie do przedślubnej tradycji śląskiej, czyli tzw. polterabend.
Wieloletni pracownik firmy, Bogdan Kosak, ceramik i kierownik zakładowej modelarni, pokazuje czajnik przed obróbką termiczną. Po wypaleniu w temperaturze 1380 stopni produkt kurczy się i jest o wiele mniejszy, niż przed włożeniem do pieca! (Gotowy – widoczny po prawej). O panu Kosaku i jego pracy w fabryce porcelany opublikowano artykuł w katowickiej „GW” z 26 kwietnia 2013 r. Artykuł w pdf można przeczytać tutaj: Wystarczy mi urwane ucho.

Do wykonywania takich zdobień na porcelanie używane są różnego rodzaju dłutka, ale np. także narzędzia dentystyczne! Na wazon po prawej przenosi się ręcznie wzór z tego płaskiego wzornika widocznego na dole. Misterna robota.

A to już miejsce, gdzie zdobi się wypalone wyroby. Zamoczone wzory nakłada się jak nalepki na talerze – i ponownie do pieca!

Tutaj można było własnoręcznie ozdobić filiżankę albo talerzyk. Po wypaleniu wyroby trafią do kreatorów – każdy zostawiał nr telefonu przy swoim dziele!

Żeby obwódka na kubku była równa potrzeba takiego urządzenia, które obraca się ręcznie podczas zdobienia. I oczywiście wieloletniej praktyki! Pani pracuje tutaj ponad 30 lat…
A tutaj króciutki filmik o tym, jak powstają złote obwódki na naszych filiżankach: