Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘Janusz Korczak’

Kończy się właśnie Rok Janusza Korczaka.

Joanna Olczak-Ronikier, która w 2011 r. opublikowała w wydawnictwie W.A.B książkę „Korczak. Próba biografii” mówiła w lipcowym wywiadzie dla „GW”, że nie wykorzystano potencjału tych obchodów. Były oczywiście spotkania i konferencje, ale podczas nich nauczyciele rozmawiali z nauczycielami albo z władzami. I nic z tego nie przenikało do przestrzeni publicznej. To, że jednemu z pociągów nadano imię Starego Doktora nazwała makabrą, bo przecież Korczak w ostatnią podróż ze swoimi wychowankami z Domu Sierot pojechał do Treblinki koleją…

Chyba ktoś decyzyjny przeczytał te rozgoryczone słowa, bo w ostatnich miesiącach w prasie i telewizji widoczna była akcja upowszechniająca myśli Korczaka, którą koordynował Instytut Książki. To hasła akcji z prasy:

akcja_Korczak

akcja_Korczak1

Kiedy zaczynałam inwentaryzację, zlikwidowałam w czytelni wystawę o Korczaku. Miałam na niej dużo wydawnictw zebranych w bibliotece i w domu. To tylko część z nich:

ksiazki_Korczak

Wyłowiłam z nich „Sławę”, bo nigdy jej nie czytałam. (W przeciwieństwie np. do „Bankructwa małego Dżeka”  – byłam tak zafascynowana przedsięwzięciem młodego Fultona, że wraz z koleżanką założyłam szkolny sklepik, wykupiwszy wcześniej za grosze towar z likwidującej się hurtowni artykułów biurowych. Było to w czwartej albo piątej klasie podstawówki. Sprzedawałyśmy na przerwie notatniki, ekierki, ołówki i gumki. Pamiętam, że dyrektorka nas wyściskała i pogratulowała inicjatywy. Teraz taka rzecz byłaby w szkole nie do pomyślenia!)

Przeczytałam „Sławę” wydaną w 1958 w Naszej Księgarni, poręczniejszą i ozdobioną ilustracjami Leonii Janeckiej.

Slawa_NK

Na okładce Olek i Władek po wizycie w czytelni. Rys. Leonia Janecka.

Bohaterowie książki: mama, tata, Władek, Mania, Pchełka, Wicuś i najmłodsza Abu.

Bohaterowie książki: mama, tata, Władek, Mania, Pchełka, Wicuś i najmłodsza Abu. Rys. Leonia Janecka.

Mamy też w bibliotece większe wydanie „Sławy”, i to jest cenniejsze. Wydrukowano je w 1946 roku w Wydawnictwie J. Mortkowicza w Krakowie, czyli tym, które założył dziadek Joanny Olczak-Ronikier, autorki biografii Korczaka. Korczak był zresztą przyjacielem rodziny, ale pisarka pamięta go głównie dzięki wspomnieniom matki. Sama nie miała okazji dobrze zapamiętać Starego Doktora – kiedy wyjeżdżały z matką z Warszawy był rok 1940 i mała Joasia miała wtedy pięć lat.

Rys.: J. Toma.

Rys. J. Tom.

Slawa_Mortkowicz1

”Sława” to krótka opowiastka dla dzieci, jej akcja toczy się w dużym mieście na początku XX wieku. Wielodzietna rodzina, której do tej pory powodziło się dosyć dobrze (ojciec prowadził kawiarnię), musi porzucić wygodne mieszkanie, bo pojawia się konkurencja i głowa rodziny traci pracę. Mieszkają teraz bardzo skromnie. Najstarsze dzieci nie chodzą do szkoły, ale pracują, a najmłodszą Abu chce przysposobić bezdzietne małżeństwo. Jest tak biednie, że w zimie nie ma czym ogrzać mieszkania, dzieci chorują i trafiają do szpitala. I nie wszyscy wrócą z niego do domu, co zresztą już na samym początku opowieści wyjawia Korczak.

Tam, gdzie przeprowadza się rodzina, najstarszy z rodzeństwa – Władek, poznaje starszego od siebie Olka, który imponuje mu wiedzą i sposobem bycia. To on zapisuje rodzeństwo Władka do ochronki, a potem nakłania samego Władka na szkółkę niedzielną. Chłopcy poznają się w taki sposób: kiedy Władek siedzi z najmłodszą siostrzyczką na schodach, zatrzymuje się przy nim Olek z paczką pełną książek. Przegląda je z uśmiechem i wywiązuje się taka rozmowa:

– Umiesz czytać? – zapytał wreszcie.

– Rozumie się – odpowiedział Władek.

– Widzisz, na tę książkę polowałem już od miesiąca.

Władek bawił się w polowanie z kuzynem Jankiem, który ma strzelbę, ale polowali na zające i kaczki, a co może znaczyć polowanie na książki – nie wiedział.

– To jest powieść historyczna z czasów napoleońskich. Widzisz, są wszystkie kartki i wcale nie zniszczona. Wszystkie napoleońskie powieści czytałem po dwa razy. A „Potop” czytałem trzy razy. Znasz „Potop”?

– Znam, powiedział Władek, który uczył się o potopie w szkole: jak Noe wybudował arkę i gołąb przyniósł mu gałązkę na znak, że już sucho.

– Ta książka znowu – objaśniał chłopiec – jest naukowa, o gwiazdach. Także już ją raz czytałem, ale wziąłem, bo pani nie chce dawać samych powieści. Zresztą powieści łyka się w jeden dzień, a książki wydają tylko raz na tydzień toby mi się potem nudziło. A ty jak się nazywasz?

– Władek.

Władek ciekawie przyglądał się chłopcu, który łyka książki. Co znaczy połknąć książkę i gdzie się na nią poluje?

– Ty jeszcze nie byłeś w czytelni, prawda? Szkoda, że nie wiedziałem, bo byłbym wziął druczek. Chociaż możesz napisać na zwyczajnej kartce, byle rządca położył pieczątkę.

Już sobie wyobrażam, że dziś młodzież mogłaby korzystać z biblioteki dopiero, gdyby „rządca” przystawił pieczątkę, i jeszcze tylko raz na tydzień…

Władek w końcu o pieczątkę się postarał i poszedł z Olkiem do czytelni. A tam:

W niedzielę byli w czytelni i czekali całą godzinę, zanim ich wywołano; i Władek zrozumiał, co znaczy polować na książki. (…) Olek znał tu wszystkich i wszyscy go znali. Dawał wskazówki, namawiał, odradzał. (…) Olek oddał kartkę z pieczątką rządcy.

– Proszę pani, to nowy chłopak.

Władek tylko szurgnął nogami, i to niezgrabnie, bo go pchali, bo miejsca nie było.

Pani wzięła kartkę, zapisała nowego czytelnika.

– A masz dziesiątkę?

– Nie mam, proszę pani.

– To przyniesiesz za tydzień.

– Dobrze, proszę pani.

Władek się zasmucił.

– A co będzie, jak mama nie zechce dać dziesiątki? – zapytał w powrotnej drodze.

– Nie szkodzi. Ta pani nie żąda. Do tej drugiej, bez dychy ani przystąp, a ta dobra, tak tylko mówi.

I ile z tego krótkiego fragmentu można dowiedzieć się o bibliotece i czytelnictwie na początku ubiegłego wieku! W czytelni, która była czynna w niedzielę, godzinę czekało się na wywołanie, a potem trzeba było jeszcze zapłacić za zapisanie. Ale nawet mimo tego przewalał się tam tłum i było ciasno (niczym dziś w galeriach handlowych). No i bibliotekarki były różne…

Chłopcy razem ze swoim rodzeństwem zakładają Związek Rycerzy Honoru, którego hasło to „sława”, bo o niej marzą. W statucie związku zapisali m.in., że Erha (czyli Rycerz Honoru) powinien brać książki z czytelni, ale nie wolno mu ich niszczyć, a w tygodniu musi przeczytać jedną książkę naukową. ZRH zbierał się sześć razy w tygodniu na wspólne głośne czytanie – ciągle u kogoś innego (no tak, nie było telewizji – czytanie było wtedy prawdziwą rozrywką).

Na niskim dachu lodowni, w kącie podwórza Olek i Władek czytają książki. Obok ilustracji ich rozważania o sławie.

Na niskim dachu lodowni, w kącie podwórza, Olek i Władek czytają książki. Obok ilustracji ich rozmowa o sławie. Rys. Leonia Janecka.

Czas minął, młodzi dorośli. Korczak w ostatnim rozdziale wyjaśnia, czy ziściły się ich rojenia o sławie. Nie powiem, jak kończy tę opowiastkę pisarz. (W bardzo krótkiej recenzji bestsellera, który ostatnio czytałam, pewien krytyk zdradził zakończenie książki, odbierając mi całą przyjemność z lektury.)

Przepiszę tylko dwa zdania, które Janusz Korczak umieścił na końcu „Sławy”:

Dzieci! Dumne miejcie zamiary, górne miejcie marzenia i dążcie do sławy. Coś z tego zawsze się stanie.

Może w ostatnim dniu Roku Janusza Korczaka to całkiem dobre życzenia na Nowy Rok dla wszystkich?

Górne miejcie marzenia – coś z nich zawsze się stanie!

Read Full Post »

Oto rozstrzygnięcie szkolnego konkursu „Kiedy byłem mały… / Kiedy byłam mała…” ogłoszonego przez bibliotekę w październiku z dwóch okazji: Międzynarodowego Miesiąca Bibliotek Szkolnych oraz Roku Janusza Korczaka.

I miejsce: Agnieszka Kluka

II miejsce: Anna Zapora

III miejsce: (ex aequo) Paulina Dziurska i Patryk Słabosz.

Nagrodą za I miejsce był pendrive, pozostali uczestnicy otrzymali małe akcesoria komputerowe, słodkości i firmowe długopisy.

Dziękuję wszystkim za udział w konkursie i gratuluję zwycięzcy!

Od prawej: Agnieszka, Ania, Patryk.

A tutaj można przeczytać tekst Agnieszki, który zajął I miejsce (aby powiększyć, kliknij w zdjęcie):

Read Full Post »

Z okazji Międzynarodowego Miesiąca Bibliotek Szkolnych

oraz Roku Janusza Korczaka

biblioteka szkolna ogłasza konkurs dla naszych gimnazjalistów

na opowiadanie lub wiersz

„Kiedy byłem mały… / Kiedy byłam mała…”

Napiszcie:

o czym marzyliście w dzieciństwie: co chcieliście robić, kim chcieliście zostać, kiedy dorośniecie.

(Lub jak wyobrażacie sobie swoje przyszłe życie teraz, kiedy jeszcze nie jesteście przecież całkiem dorośli?)

Niech inspiracją będzie dla Was ten fragment książki „Kiedy znów będę mały” Janusza Korczaka:

To tak było:

Leżę raz w łóżku i nie śpię. Ale przypominam sobie, że jak byłem mały, często myślałem, co będę robił, gdy urosnę.

Różnie układałem.(…)

Nakupię książek z obrazkami albo bez obrazków, tylko żeby były ciekawe. (…)

Będę miał srokę, nauczę ją mówić.

Będę miał kuca i trzy psy. (…)

Kłopot mam z dziećmi, bo nie wiem, czy chcieć samych chłopaków, czy i dziewczynkę. (…) Czy chcę, żeby dokazywały, czy mają być spokojne i co im pozwolić robić? No – żeby cudzego nie ruszały, papierosów nie palić, nie mówić brzydkich wyrazów, żeby się nie biły i nie bardzo kłóciły.

Janusz Korczak w dzieciństwie. Fot. z „Pism wybranych” autora, t. 4, Warszawa 1986 r.

Teksty można dostarczyć do biblioteki osobiście lub przesłać na mail biblio_g3@tlen.pl do 4 listopada 2012 r.

Na zwycięzców czekają nagrody! 🙂

Póki co, na stronie wolnelektury.pl nie można jeszcze przeczytać utworów Janusza Korczaka. Widnieje tam taka informacja:

Nie wiadomo jednak, czy jego utwory będą mogły przejść wtedy do domeny publicznej (utwory przechodzą do takiej domeny 70 lat po śmierci pisarza), bo w sądzie toczy się obecnie sprawa o poprawne ustalenie daty jego śmierci. (Obecnie obowiązuje data 6 maja 1946 r., chociaż wiadomo, że Janusz Korczak trafił z dziećmi ze swojego Domu Sierot z transportem do Treblinki w sierpniu 1942 r., gdzie zginął.)

Read Full Post »