Odkąd przy ul. Moniuszki 4 w centrum Będzina wyburzono pewien zagrażający bezpieczeństwu dom, o rozbiórce zaczęły rozpisywać się gazety regionalne. A to dlatego, że nie był to zwykły dom, a budynek, w którym przed wojną wraz z rodziną mieszkała Rutka Laskier – dziewczynka, która przez trzy miesiące 1943 roku pisała dziennik (uporczywie, acz niesłusznie nazywany „pamiętnikiem” – dlaczego, wyjaśniam to w rozdziale dotyczącym piśmiennictwa młodych ludzi z okresu Holocaustu, który zamieszczono w drugim wydaniu książki).
Rutka nie przeżyła, ale zeszyt przetrwał wojnę przechowany przez znajomą dziewczyny, Stanisławę Sapińską. Jego istnienie ujawniono w 2006 r. Potem sprawy potoczyły się szybko: dwa kolejne wydania polskie, a następnie seria tłumaczeń na inne języki. Rutkę szybko okrzyknięto „polską Anną Frank”.
W rzeczonej sprawie zabiorę głos i ja. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że swego czasu zaangażowałam się w prace redakcyjne przy drugim wydaniu zapisków Rutki, pomagałam też przy wydaniu trzecim. Oryginalny zeszyt, który leży teraz w Muzeum Yad Vashem, i który można dotykać tylko przez białe rękawiczki – a i nie każdemu, miałam we własnych rękach i pochylałam się nad nim przez wiele godzin, próbując odczytać to, co napisała dziewczynka.
Historia Rutki była mi na tyle bliska, że wielokrotnie, począwszy od 2008 roku, realizowałyśmy w szkole projekty edukacyjne z nią związane (razem z nauczycielka historii, Agatą Durbacz). Potem „Pamiętnik” wszedł już na stałe do kanonu lektur w naszej szkole. Zorganizowałyśmy też spotkanie uczniów ze Stanisławą Sapińską, która opowiadała o Rutce i życiu w Będzinie czasów wojny. Do tej pory zostajemy w stałym kontakcie i przyjaźni z panią Stasią.

Podczas podsumowania projektu w naszej szkole. Na pierwszym planie: ówczesna dyrektor gimnazjum – Danuta Jakóbczyk oraz Stanisława Sapińska. W tle m.in.: nieżyjący już ambasador Izraela – Dawid Peleg oraz Michał Sobelman – rzecznik prasowy ambasady.
W pracy „W getcie będzińskim…”, którą przygotowałyśmy z uczniami na ogólnopolski konkurs „Póki nie jest za późno” (zajęłyśmy 3 miejsce) pisałyśmy o potrzebie stałego upamiętnienia Rutki. Proponowaliśmy tablicę lub tabliczki w miejscach związanych z dziewczynką. W końcu Anna Frank ma swoje muzeum w Amsterdamie, a Rutka na tyle rozsławiła Będzin na świecie, że należy jej się zadośćuczynienie.
Dlatego z ulgą czytam o pomyśle, by w oknach na ścianie, którą zostawiono od strony ulicy Moniuszki wstawić portrety jej rodziny, a może nawet zrekonstruować parter budynku i urządzić tam izbę pamięci Rutki. Mam nadzieję, że właściciele budynku, których zaskoczyła informacja o tym, że nimi są, dadzą radę doprowadzić pomysł do końca. Trzymam za nich kciuki!
Gwoli ścisłości, należałoby też oznaczyć miejsce, do którego przesiedlono Rutkę z rodziną. To przecież tam, przy ul. 1 Maja 13, w dawnym domu Stanisławy Sapińskiej prowadziła zapiski, i tam został ukryty zeszyt, zanim Laskierów wywieziono do Auschwitz. Obecni właściciele, zmęczeni wizytami zwiedzających, zdjęli numer z fasady budynku, utrudniając odnalezienie go osobom spoza Będzina. Ja akurat wiem, gdzie to jest, bo mieszkałam w tym rejonie i przez większość życia mijałam ten budynek codziennie.
Na placyku w Amsterdamie stoi mały pomnik Anny Frank. Marzy mi się, żeby pod domem przy ul. 1 Maja 13 posadzić na ławce Rutkę z dziennikiem na kolanach. Bo – jak wspominała Stanisława Sapińska – tutaj kilka razy się spotkały, rozmawiały też o zeszycie w zielonych okładkach i młoda wówczas Stasia podsunęła nastoletniej Rutce pomysł, żeby cenny dla niej skarb schować w skrytce pod schodami prowadzącymi na piętro.
Kiedy w 1943 roku Rutka mówiła swojej polskiej znajomej, że prowadzi notatki i chciałaby, żeby przetrwały, aby jakiś ślad po niej pozostał, nie spodziewała się pewnie, że o jej skromnym, zielonym zeszyciku dowie się kiedyś cały świat. BBC w 2008 roku nakręciła film o historii żydowskiej 14-latki z Będzina i jej pamiętniku – „The Secret Diary of the Holocaust”.
A gdzie mógłbym dostać trzecie wydanie Dziennika Rutki i inne materiały?
Panie Profesorze! Trzecie wydanie jest jeszcze do kupienia w będzińskiej „Cafe Jerozolima” przy ul. Modrzejewskiej 44. Tylko tam i nie wiem, ile jeszcze zostało egzemplarzy… W ogóle warto się tam wybrać i zobaczyć, jakie ciekawe miejsce przybyło nam w Zagłębiu. Pozdrawiam serdecznie! 🙂
Bardzo dziękuję. Zaczynam właśnie pracować nad powieścią „Rutka”. Pozdrawiam serdecznie.
To super, bo ja też 😉
To już nikt nie powie, że w polskiej literaturze nie ma śladu po Rutce 🙂
[…] prasowe o tym, że wyburza się dom, w którym mieszkała przed wojną. Wspominałam o tym tutaj. Czekam na książkę z […]
[…] „Pamiętnika”, a z Cafe Jerozolima trafiły do nas na czas konkursu kafelki z dawnego domu Rutki przy ul. Moniuszki. Dziękuję również za przekazanie części nagród dla […]