Robi mi się zawsze trochę smutno, kiedy wchodzę do katowickiego Spodka na Targi Książki. Czemu? Bo widzę z góry stoiska wydawnictw i miejsca pomiędzy nimi, które powinny być zapełnione barwnym tłumem, a nie są. Nie bujam w obłokach i jestem w tym akurat względzie realistką, taki obrazek to nie pobożne życzenie mojej bibliotekarskiej wyobraźni – widuję go co roku na Targach Książki w Krakowie. Bo nieprawda, że czytelnictwo spada, że nikt nie interesuje się już książkami. Przeklinam tych, co tak sądzą, kiedy zziajana i umęczona przedzieram się przez tłum okupujący Targi krakowskie.
A u nas? Czemu w Katowicach tłumów brak? Może impreza nie jest dostatecznie wypromowana? Przyszło mi to na myśl po rozmowie z Joanną Krzyżanek – twórczynią Cecylki Knedelek, bardzo popularną autorką książek dla najmłodszych, którą co roku widuję właśnie w Krakowie. Była w Katowicach po raz pierwszy – jej wydawca nie wspomniał do tej pory, że tutaj też są targi! (Co bardzo miłe – Pani Joanna zachwycała się miastem i ludźmi, których tu spotkała. -Wszyscy się tutaj u was uśmiechają od samego rana, to niesamowite! – mówiła.)
Tłumniej na Targach bywało tylko przed sceną podczas spotkań z pisarzami, tak jak wtedy, kiedy na kanapie zasiadł Zbigniew Białas – autor „Korzeńca” i wchodzącej właśnie na księgarskie półki kontynuacji tej książki, czyli „Pudru i pyłu”.
Autor opowiadał, że „Korzeniec” powstał zupełnie przez przypadek, bo nagle i zupełnie niespodziewanie przyszła inspiracja do napisania tej książki. Autor – literaturoznawca, profesor i wykładowca na Uniwersytecie Śląskim – szedł na obiad z wydziału filologicznego przy ulicy Żytniej 12 w Sosnowcu i przez przypadek zajrzał do mijanej bramy, pod numer 16. Tam natknął się na stary kafelek „A. Korzeniec. Sosnowice”. Ta nazwa nasunęła mu myśl, że skoro kiedyś Sosnowiec nazywał się inaczej, to znaczy, że miasto to ma historię (ba!). Zaczął więc tę historię zgłębiać. Z pięciu lat pracy nad źródłami wyrósł właśnie „Korzeniec” – książka uhonorowana w 2011 r. Śląskim Wawrzynem Literackim, nagrodą przyznawaną przez czytelników Biblioteki Śląskiej. „Puder i pył” powstawał tylko 2 lata, bo książki wyczekiwali już niecierpliwi czytelnicy „Korzeńca”.
Wypytywany przez prowadzącą spotkanie Martę Matyszczak o to, który Sosnowiec lubi bardziej – obecny, czy może ten dawny, który opisuje w swoich książkach, odpowiedział, że ma dystans do obydwu, bo Sosnowiec to specyficzne miasto – brzydkie, ale ma duszę.
Zbigniew Białas cieszy się, że obudził zainteresowanie Sosnowcem wśród mieszkańców tego miasta i miejscowości okolicznych, jednak nie chciałby być utożsamiany z pisarzem regionalistą – bo przecież zazwyczaj jest tak, że wszyscy autorzy odnoszą się w swoich książkach do tego kawałka ziemi, który znają najlepiej. Czy twórczość J. Joyce’a, który pisał o Dublinie, ktoś odważyłby się nazwać regionalną? Zaznaczył, że chciałby być po prostu dobrym pisarzem i pisać najlepiej, jak potrafi. Mówił, że jest zdziwiony głosami czytelników, którzy twierdzą, że jego powieści czyta się lekko, bo jemu pisało się je bardzo ciężko! Podobno łatwo pisze się tylko grafomanom 😉
Popularność książek Z. Białasa spowodowała, że Teatr Śląski w Katowicach zaproponował autorowi prowadzenie cyklu spotkań o tożsamości śląskiej i zagłębiowskiej w literaturze, których wspólny tytuł będzie taki sam, jak tytuł najnowszej powieści pisarza – właśnie „Puder i pył”.
Tutaj przeczytacie wywiad z autorem.
Oczywiście kupiłam do biblio dwa tomy powieści Zbigniew Białasa – tak jak obiecywałam we wpisie o Zaczytanych Katowicach! Są też nowości, o które prosiła młodzież:

W książkach dla biblioteki obiecane dedykacje. W prywatnej – dedykacja tak miła, że nie mogłam się powstrzymać, żeby jej tu nie zamieścić 😉
W sobotę na Targach można było też spotkać córkę Agnieszki Osieckiej, Agatę Passent, prezes Fundacji Okularnicy, która wydaje (nie tylko) książki poetki, ale jest też organizatorem konkursu wokalnego „Pamiętajmy o Osieckiej”. Za dwa tygodnie w księgarniach pojawi się pierwszy tom „Dzienników” Osieckiej – będzie miał ponad 500 stron. Prace nad przygotowaniem do druku zapisków, które mała Agnieszka zaczynała prowadzić jeszcze w 1945 r., jako mała dziewczynka, trwały dwa lata.
Wracając do moich utyskiwań na początku tego wpisu: gdzie szukać pomysłu na to, żeby następne Targi Książki w Katowicach cieszyły się wysoką frekwencją? Żeby były wydarzeniem, które sprawi, że Spodek poderwie się do odlotu? Nie wiem – może idea jest całkiem blisko, mijana jak kafelek z Sosnowca, który przez lata leżał sobie spokojnie na posadzce w bramie, aż stał się inspiracją do napisania książki? Trzeba tylko pospieszyć z jego odnalezieniem, bo następne Targi już za rok. Zatem: do bram! 😉
I jeszcze migawki targowe:

Skórzane gadżety w formie książki robi Krystyna Zimnal: http://www.zimnal.com. Ja mam broszkę! 🙂

A poza płytą główną Spodka akcja Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Księgarzy, Odział Śląski – Adam Mickiewicz marzył kiedyś, by książki trafiły pod strzechy, a nie na palety!
Ja też nie wiem z czego to wynika, że w Katowicach tak mało wydawnictw chce swoje stoiska wystawić. Ale już za totalne nieporozumienie uważam stoisko scjentologów, które też znalazło się na tych targach.
Akurat nie trafiłam na to stoisko (na szczęście chyba) – czytałam tylko o nim w GW. Może renoma Targów przyjdzie z czasem? Tylko czy warto czekać, czy może raczej zmienić formułę?
Piękna dedykacja : )!!! GRATULACJE, Iza!!!
Kiedy jako mała dziewczynka siedziałam w komórce przydomowej i tworzyłam tam swoją pierwszą bibliotekę, nie przypuszczałam nawet, że kiedyś pewien Profesor moją miłość i oddanie bibliotece odczyta i tak mnie nazwie 🙂
Trudno byłoby tej miłości nie dostrzec!
Nie wszyscy potrafią docenić pasje drugiego człowieka. To trudna czynność – ja sama nawet nie wiem, czy potrafię odpowiednio docenić zaangażowanie innych w jakieś sprawy.
Gryfno z Ciebie frelka, ale popraw se ten podpis pod Tasza na maszekty…, bo Ci jakiś Hanys wkulo 😉
Serdeczne pozdrowienia od bibliotekarki „naukowej”
Dzięki Justy! Już poprawiłam „maszekty” na MASZKETY 😉 A trzy razy to sprawdzałam! Och, ta ślůnsko godka robi mi niezłe psikusy – żeby wspomnieć tylko o wszy na kecie z naszych czasów studenckich i ostatnio – papyndeklu 😀 Pozdrowienia dla naukowej od nienaukowej 😉
Szczegółowo tematy śląskie i inne omówimy mam nadzieję na Zaduszkach Mysłowickich 😉 Mam nadzieję, że nie opuścisz tej ważnej imprezy kulturalnej :-).
Pozdrawiam
Na mysłowickie spotkania kulturalne czekam jak na Targi Książki w Krakowie, ważne nowości i 90% wyprzedaże książek – czyli z utęsknieniem 🙂
Iza, trafniej Cię pan Zbigniew nie mógł nazwać:) A dziwiłaś się kiedyś, ze możesz zachwycić swoją pasją do książek:) bardzo żałuję, że nie mogłam być w tym roku na Targach, tyle mnie znów ominęło:(
Nie żałuj, Iwona! Targi były w tym roku dosyć marne. I to nie tylko moje spostrzeżenia: http://dominika.bibliosfera.net/2013/09/smtune-targi-ksiazki-w-katowicach/
[…] Iza Tumas vel. „Tańcząca Bibliotekarka” 😀 i blogerka także poczuła się rozczarowana Targami. […]
Faktycznie, czytałam w kilku miejscach o tych „smutnych targach”:( Ciekawe, dlaczego Warszawa i Kraków może a Katowice nie? Zastanawia brak wystawców, dlaczego omijają Katowice? Miejmy nadzieję, ze za rok będzie lepiej….
[…] cieszące się bardzo dużym powodzeniem: „Korzeniec” i „Puder i pył”. (Pisałam o nich tutaj.) Wszystkie trzy książki związane są z naszym regionem, a ich akcja rozgrywa się w […]