Już prawie miesiąc Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Będzinie prezentuje nową fasadę. Budynek zmienił wizerunek, ale przeszedł też termomodernizację – teraz zimą będzie o wiele cieplej i bibliotekarzom, i czytelnikom.
Tak do niedawna wyglądała nasza biblioteka miejska, którą oddano do użytku w 1976 r.:
A tak prezentuje się obecnie:
Z rozmysłem czekałam z publikacją tego postu, bo dodatkowo siedzibę zmieniała niedawno jedna z placówek biblioteki – Filia nr 2.
Do tej pory mieściła się w domu przy ul. 1-go Maja – na tzw. starym Warpiu. Od 19 listopada funkcjonuje 450 m dalej, w jednym z bloków na osiedlu Nowe Warpie, przy ul. 35-lecia PRL 1.
W nowym miejscu większy komfort odczują czytelnicy, bibliotekarka i same książki, bo będzie tam o wiele cieplej, niż w starym domku dawnego osiedla górniczego.
Nie bez przyczyny piszę o tej filii.
Bo to jest właśnie TA filia. Ta, w której wszystko się zaczęło: moja fascynacja biblioteką i pracą bibliotekarza. Moja pierwsza, ukochana biblioteka z dzieciństwa, przed którą latem wysiadywaliśmy na murku, czekając, aż przyjdzie bibliotekarka, pani Małgosia, która mieszkała nieopodal. Książki do wymiany trzymane w garści, pogaduszki o tym, co można by wypożyczyć i o tym, co się właśnie przeczytało – tak to pamiętam.
Te zdjęcia zrobiłam podczas wizyty w maju. Tak wyglądała „moja” filia jeszcze do niedawna:
I wyprowadzka:

W drzwiach bibliotekarka, Pani Wiola (i miś). Na pożegnanie dzieci namalowały jej kredą na drzwiach aniołki, serduszka i kwiaty 🙂
Kiedy opisywałam tutaj jak zaczęło się moje bibliotekarskie szaleństwo, wspomniałam, że mając lat trzynaście przepisałam do brulionu cały „Wykaz działów katalogu rzeczowego dla małych bibliotek publicznych” razem z indeksem (w oprac. J. Czarneckiej z 1979 r.). Wypożyczyłam go właśnie z tej filii i pamiętam – zdziwiłam bibliotekarkę, że interesuje mnie takie wydawnictwo.
Nie mogłam do tej pory znaleźć tego zeszytu i bardzo nad tym ubolewałam, bo była to dla mnie cenna pamiątka. A tu proszę – ostatnio odnalazł się u mojej siostry! Tylko ona wie, jakie okrzyki radości i niedowierzania wydałam, kiedy mi go wręczała, bo byłam pewna, że zaginął już bezpowrotnie.
Proszę, tutaj można podejrzeć efekty zaangażowania pewnej nastolatki, która chciała zostać bibliotekarką 😉
takie emocje na widok pamiątki sprzed lat i tak ważnego, cennego przedmiotu mogą towarzyszyć szalonej kobiecie w każdym wieku…
wierzcie mi 😉
radości nie było końca 🙂
To się nazywa pasja:) I to jest to coś, co spowodowało, że zaglądnęłam na tego bloga – opowieść o dziewczynce, która przepisywała w dzieciństwie takie poważne książki….
Szkoda, że ja nie mam takich wspomnień z dzieciństwa dotyczących bibliotek……pamiętam szare i nijakie panie, które wiecznie były niezadowolone, ale jak widać nie zniechęciły mnie do czytania:)
Wychodzi na to, że ja miałam jakieś niesamowite szczęście do bibliotekarek, bo pamiętam same miłe, uśmiechnięte i życzliwe osoby – z wyjątkiem jednego przypadku z czasów wczesnego dzieciństwa. O tym może kiedyś napiszę, bo to niesamowity przykład wyparcia. Biblioteka zawsze kojarzyła mi się z czymś cudownym, że po prostu wymazałam z pamięci to, że kiedyś trafiłam tam na osobę, która swoim zachowaniem psuła mi ten idealny obraz mojego ulubionego miejsca. A przypomniałam sobie te jedyne niemiłe wspomnienia związane z biblioteką, bo ktoś kiedyś przypomniał mi właśnie tę osobę. Wtedy wszystko powróciło w jednej sekundzie, a ja byłam zdziwiona, że od tamtej pory o tym nie pamiętałam!
To też była MOJA filia, chodziłam do niej z babcią. Potem wracałyśmy sobie wolniutko ulicą Krakowską do domu, obie dzierżąc w torbach wybrane książki. Nie zapomnę tych dwóch pokoików z książkami. Łza się w oku kręci, kiedy patrzę na pierwotny budynek filii. Izo, cudownie jest czytać ten blog, nawet nie wiesz, ile wspomnień przywołuje. Nie dość, że „5” to moja stara podstawówka i zawsze czuję wzruszenie, kiedy tam wchodzę, albo nawet mijam budynek, to jeszcze te Twoje niektóre posty tak bliskie. Pisałam już to kiedyś pod innym postem, ale napiszę znowu: cudowny blog :). Pozdrawiam
Ewelino,
uśmiechałam się podczas czytania Twojego komentarza, a na koniec powiedziałam „jak miło…”, bo WSPANIALE jest czytać takie komentarze. Bardzo Ci dziękuję i cieszę się, że odbierasz to, co tutaj piszę w taki sposób, w jaki ja wysyłam to w eter: z uczuciem.
Kiedy następnym razem będziesz przechodziła obok starej SP 5, wejdź – zapraszam do biblioteki. Już nie jest w tym samym miejscu, gdzie wtedy, kiedy Ty chodziłaś do podstawówki, chociaż ciągle na parterze: naprzeciw wcześniejszej biblioteki – w połączonych dwóch klasach: polonistycznej i biologicznej.
Pozdrawiam!
Przepisałaś całe UKD?????
Tylko wykaz działów dla małych bibliotek – to takie skrócone UKD – wyszło tego w zeszycie prawie 80 kartek (działy razem z indeksem).
przerażasz mnie…..:)))))
Ola, to były właśnie moje dziecięce zabawy (które zostały mi do tej pory :-))
Izo, byłam ostatnio w szkole z zaproszeniem dla Dyrekcji, ale nie miałam czasu, żeby wpaść. Obiecuję jednak sobie, i Tobie, że odwiedzę stare kąty :). Pozdrawiam ciepło.
[…] pachnie, dowiedziałam się już dawno temu, kiedy jako nastolatka pomagałam przy nim w słynnej Filii nr 2 naszej będzińskiej książnicy. Później miałam też z nim do czynienia w innych bibliotekach. […]