Patrząc na sobotnie tłumy na Targach nie można powiedzieć, że książka jest w odwrocie, jak chcą zwolennicy nowych mediów. Mam ochotę pokazać im język 😉
Sobota zapchała przejścia między wystawcami do granic nieprzytomności. Najgorzej było, kiedy na stoiskach pojawiali się bardzo popularni pisarze i VIP-y (lub po prostu celebryci). Przejście przez tłum graniczyło wtedy z cudem, i o ile komuś nie zależało, żeby dostać się do obleganego autora, najlepszym wyjściem było zmienić kierunek marszu, co też kilkakrotnie zrobiłyśmy – piszę w liczbie mnogiej, bo w sobotę pojechałam na Targi z Agatą.
To pisarze i twórcy książek (ilustratorzy), których – mimo tłumów broniących do nich dostępu – udało mi się uwiecznić (lepiej lub gorzej):
Kolejkę do Rafała Kosika można było porównać z tymi do największych celebrytów, ale bardziej cieszyła moje oko, bo składała się głównie z młodzieży. I co najmilsze – po autograf pisarza stały nie tylko dziewczyny, bo te stanowią większość wśród młodych czytelników, ale było też wielu chłopców!
Dorota Masłowska, która według sondażu „Gazety Wyborczej” ma wśród pisarzy młodego pokolenia największe szanse, żeby w przyszłości dostać literackiego Nobla – siadła do stolika, żeby podpisywać książki, uprzedziwszy wcześniej, że nie życzy sobie zdjęć. Aparaty – z niechęcią, ale pochowano. Nie można było robić zdjęć autorce „Kochanie, zabiłam nasze koty”, ale wolno było sfotografować tych, którzy czekają na jej autograf. Na zdjęciu widać tylko ręce pisarki, które oddają podpisane książki 🙂
Później, po zgraniu zdjęć okazało się, że robiąc fotografię Ewie Lipskiej, goszczącej na stoisku WL-u w tym samym, co Masłowska, momencie – uchwyciłam niechcący w tle, Pisarkę Która Nie Życzy Sobie Zdjęć 😉 Mam nadzieję, że będzie mi to przebaczone.
Spotkanie z Romą Ligocką na stoisku Wydawnictwa Literackiego. Ostatnie na naszej liście (bo najpóźniejsze), ale najbardziej wyczekiwane. Agata podchodzi pierwsza. Mówi pisarce, że dzięki jej opowiadaniu „Dzień luksusu” z książki „Wszystko z miłości” – od dłuższego już czasu i my celebrujemy taki dzień. –Bardzo się cieszę – mówi Roma Ligocka – bo takie było przesłanie tego tekstu: żeby od czasu do czasu poświęcić sobie dzień, w którym to my będziemy najważniejsze.
Później przy stoliku siadam ja i podsuwam do podpisania „Księżyc nad Taorminą”, który kupiłam do biblioteki. Rozmawiamy chwilę o wspólnej znajomej – Dorocie Terakowskiej. Roma Ligocka jest pewna, że Dorota ciągle skądś nas obserwuje. Nie trzeba mnie o tym przekonywać – wiem to bardzo dobrze. Więcej – wiem, że pisarka, która zmarła w 2004 r. daje nam znać o sobie bardziej namacalnie. A przynajmniej tak było w moim wypadku.
Kilka lat temu, już po śmierci Terakowskiej, kiedy pisałam recenzję książki „Moja mama czarownica” Kaśki T. Nowak, jej córki, wydarzyło się coś, co spowodowało, że w jednym momencie włosy stanęły mi dęba. Jeszcze teraz, kiedy o tym piszę, czuję, jak zimno przechodzi mi po plecach. Co mnie tak poruszyło, opisałam tutaj.
Opowiadam o tym Romie Ligockiej, a ona odwdzięcza mi się podobnym wspomnieniem, które dotyczyło jej znajomego. Nasza rozmowa trochę się przedłuża, z kolejki do pisarki słyszę już nerwowe pochrząkiwania – znak, że czas kończyć rozmowę. Agata robi zdjęcia i straszy stojących po autograf: państwo jej nie znacie, ale ona może tak jeszcze długo… Uśmiechają się, ale nerwowo. Czas kończyć. –Szkoda, że nie możemy dłużej sobie tutaj porozmawiać – mówi Roma Ligocka.
Ale nic straconego – umówiłyśmy się na spotkanie autorskie. Może uda nam się dokończyć rozmowę.
Podobnie jak w poprzednie dni Targów, tak i w sobotę na okoliczność czytania przepytano kilka osób. Tym razem już bardziej znanych, niż w filmiku z ostatniego dnia.
Tutaj obejrzycie filmik, na którym wypowiadają się m.in. Janusz L. Wiśniewski, Krystyna Mazurówna, Ewa Wachowicz czy Jolanta Kwaśniewska:
A to już zdjęcia osób, które znane są bardziej z innego powodu niż ten, że popełnili jakieś książki:
W tym roku ograniczałam się z osobistymi zakupami, pamiętając, że w domu nie mam już gdzie wcisnąć nowych książek. Oto, co – przypłacając naderwaniem ramion – przywlekłam jednak z Targów dla biblio i prywatnie:
Aż się zachłysnęłam…..tłumem sławnych ludzi, klimatem, ilością cudnych książek, które koniecznie chciałabym przeczytać:) Te rzesze ludzi na targach to znak, że jeszcze nie jest z nami tak źle, jesli chodzi o czytanie. W końcu muszę się zmobilizować i wybrać chociaż sama nie wiem, czy ja dałabym radę na takich targach – nie potrafię sobie odmówić zakupów książek:)
Iza, ilu takich bibliotekarzy jak Ty jest w naszych szkolnych bibliotekach? Jesteś wszędzie gdzie powinnaś i jeszcze dzielisz się tym wszystkim z innymi:) Ja wiem, że już jestem monotematyczna, ale cały czas mnie zaskakujesz….
Podziwiam Cię bardzo:) I dziękuję……
Iwona, ja też nie potrafię odmówić sobie kupna książek… Z tym trzeba walczyć – szczególnie, jak nie ma się ich już gdzie przechowywać 😉 Dziękuję Ci za bardzo miłe słowa :-* , ale wierz mi, że jeżdżąc ostatnio na fora i spotkania bibliotekarzy nie spotkałam innych, niż tylko tych zaangażowanych i pasjonatów – jest ich pełno wszędzie! 😀
Po raz pierwszy byłam na Targach Książki. Bardzo, bardzo jestem zadowolona, że Iza zabrała mnie ze sobą. Wróciłam pod ogromnym wrażeniem panującej tam atmosfery, pełna pozytywnych emocji. Spotkanie i rozmowa (chociaż krótka) z p. Małgorzatą Kalicińską i p. Romą Ligocką na długo pozostaną w mojej pamięci. To był naprawdę nasz „Dzień Luksusu” 🙂
Najważniejsze – moi drodzy – znalazła się książka „Fikołki na trzepaku”, którą dla Was, gimnazjalistów podpisała p. Kalicińska, życząc miłego czytania. Dzisiaj w szkole rozpowiedziałam, że książka zginęła nam na targach i bardzo ubolewam z tego powodu. Niedawno zadzwoniła do mnie Iza z informacją, że książka znalazła się! Polecam, przeczytajcie.
Uwaga! W naszej bibliotece są nowe, bardzo ciekawe książki zakupione na targach. Kto pierwszy…
Tak, nasz Dzień Luksusu na Targach Książki… widać, że nasze pojęcie „luksusu” odbiega od powszechnie przyjętego znaczenia tego słowa. Dla kogo luksusem będzie przepychanie się między tłumami w wąskich przejściach, bieganie od stoiska do stoiska, noszenie na ramionach toreb z ciężkimi, jak kule armatnie, książkami? Luksus to przecież spa i maseczka 🙂 My większość soboty serwowałyśmy sobie okłady z książek, pisarzy i emocji targowych – i pysznej kawy z ekspresu, ale z zimnym mleczkiem, bo zepsuła się targowa maszyna w „Pożegnaniu z Afryką” 😦 Ale i tak było fantastycznie.
Agata, czy Ty nie chciałabyś na stałe reklamować u mnie nowości książkowych? 🙂
Dla mnie też taki dzień byłby dniem luksusu:) Bo jak mam chandrę i zły dzień to tylko kierunek….Matras mój ulubiony:) Rozumiem więc Was doskonale:) A takie spotkania z twórcami…..to byłby Mega Luksusowy Dzień:) A inni? Ich sprawa jeśli wolą SPA:)
Matras, Matras – przy okazji zakupów wczoraj znów tam wdepnęłam. Na momencik, znaczy: na 3 książki wyprzedażowe 😉
Uwielbiam Twoje relacje. Jakbym tam była!
Agnes, a kto by nie uwielbiał takich, jak Twoje, komentarzy… 😀
[…] O spotkaniu Romy Ligockiej podczas tegorocznych Targów Książki pisałam pod koniec tego postu. […]
[…] tym roku nie miałam możliwości pojechać na targi również w sobotę, jak w roku ubiegłym, dlatego na zdjęciach nie będzie niestety gorączki weekendowej, która zawsze ogarnia to […]