W pięknej Bydgoszczy w ostatni weekend (20-21 października) zorganizowano Forum Towarzystwa Nauczycieli Bibliotekarzy Szkół Polskich. Było to już XIII spotkanie tego typu, ale szczególne, bo w jubileuszowym, dwudziestym roku istnienia.
TNBSP powstało w 1992 r., jako pierwsza samodzielna organizacja społeczna skupiająca nauczycieli bibliotekarzy. Towarzystwo podejmuje różne działania, a ostatnio jest szczególnie aktywne, występując w obronie interesów zawodowych środowiska bibliotekarzy szkolnych – wiadomo, z jakich powodów.
Forum rozpoczęło się od prezentacji filmu. W niecodziennej roli wystąpił w nim były członek aktywu bibliotecznego, od kilku lat już absolwent Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Bydgoszczy, gdzie nauczycielem bibliotekarzem jest Danuta Brzezińska, obecny Prezes Rady Głównej TNBSP (od 2012 r.).
Łukasz grał rolę podsekretarza stanu w MEN, zresztą internowanego, bo władzy nie spodobała się jego odpowiedź na interpelację „posłanki” Danuty Brzezińskiej, w której zadała ministerstwu pytania o cel utrzymywania bibliotek szkolnych i rolę bibliotekarzy. W odpowiedzi tej usłyszeliśmy m.in., że biblioteka nie jest przechowalnią niepotrzebnej makulatury i miejscem, gdzie hoduje się nowe odmiany alergii na kurz 😉 (obecność takich oczywistych stwierdzeń wydaje się dziś w niektórych przypadkach mocno uzasadniona…).
Nagranie brutalnie przerwano, kiedy podsekretarz podsumowywał, że bez dostępu do bibliotek szkolnych (dla wielu pierwszych i przez to najważniejszych w życiu), i ograniczając funkcje bibliotekarza tam pracującego, czeka nas spadek kultury w kraju, a także rosnąca głupota społeczeństwa… Tak, pewnych rzeczy niewygodnie jest słuchać.
W pierwszym dniu zaprezentowano dokonania poszczególnych oddziałów TNBSP. Nie można było trafniej dobrać motta do tegorocznego forum – „Po owocach nas poznacie”. Przedsięwzięć i ich efektów było mnóstwo, szkoda tylko, że Bardzo Ważne Osoby, które m.in. decydują o losie bibliotek szkolnych, nie mają zazwyczaj możliwości, aby pojawić się na takim spotkaniu i zobaczyć to wszystko na własne oczy. Najczęściej przysyłają w zastępstwie kogoś z bardzo miłym listem, w którym życzą owocnych obrad i wszelkiego powodzenia. Szkoda… bo później znajdują jednak czas, aby w sprawie bibliotek szkolnych dyskutować – ale już tylko w kontekście osłabienia ich roli lub nawet wymazania ich ze struktur szkoły.
Ja im się nie dziwię. Wiecie, dlaczego? Bo w większości osoby te chodziły do szkoły 20, 30 lat temu. Wtedy wizerunek bibliotek szkolnych pozostawiał jeszcze wiele do życzenia: przycupnięte gdzieś w ciasnym pomieszczeniu, na regałach książki przyobleczone oczywiście w okładki papierowe koloru niezachęcającego. Paradoksalnie – wtedy, w latach 70. i 80., nikt nie zastanawiał się nad zasadnością istnienia bibliotek szkolnych, ani nad rozstrzyganiem, czy bibliotekarz tam pracujący jest rzeczywiście nauczycielem, czy też może pracownikiem administracji. Taki obraz bibliotek w szkołach pamiętają osoby, które o nich teraz dyskutują, jakby nie biorąc poprawki na to, że dziś takie biblioteki nie są starymi archiwami. To centra informacji wyposażone w nowoczesny sprzęt, który pozwala na korzystanie ze współczesnych mediów, a także centra kulturalne szkoły, gdzie źródło mają projekty edukacyjne i wiele inicjatyw, które rozwijają potencjał uczniów i na wiele sposobów służą ich rozwojowi emocjonalnemu i intelektualnemu.
W drugim dniu forum było więcej teorii: wysłuchaliśmy wystąpień, m.in. o otwartych zasobach edukacyjnych, e-bookach czy aktywizujących metodach nauczania w kształceniu przyszłych nauczycieli bibliotekarzy (tylko… czy zawód przetrwa?).
Był też czas na przybliżenie nam konkretnych działań bibliotekarzy, przedsięwzięć długofalowych, którymi po prostu należało się pochwalić: wydanie z młodzieżą działającą w Klubie Młodych Twórców przy Zespole Szkół Administracyjno-Ekonomicznych w Bydgoszczy nietypowego przewodnika po tym pięknym mieście (Marta Idzik-Ropa), czy konkursie dla uczniów województwa mazowieckiego (mającym już 12 edycję!) na książkę z wierszami o przyrodzie, którego pokłosiem są rokrocznie wydawane przepięknie tomiki poetyckie (Stanisława Fadrowska-Adamczyk, Izabelin).
Wystąpienie Elżbiety Bursztyki z biblioteki LO nr 3 w Otwocku wzbudziło w gronie słuchaczy prawdziwe poruszenie, bo dowiedzieliśmy się, że tamtejsza biblioteka dostaje na swoją działalność 300 zł miesięcznie i… 10 000 zł w grudniu. Trzeba było słyszeć ten jęk niedowierzania na sali (był to jednocześnie jęk zazdrości). To podobno po lekturze kultowego podręcznika „Bibliotekarstwo szkolne” Jadwigi Andrzejewskiej dyrektor tego liceum wychodzi z przekonania, że „bez porządnej biblioteki w porządnej szkole porządnie uczyć się nie da”. Święta racja, ale cóż, z pustego i Salomon nie naleje – jeżeli funduszy w wielu szkołach nie ma, to i nie ma czego dzielić.
Pani Bursztyka powiedziała jeszcze jedną ważną rzecz, a mianowicie, że dziś nieaktualne jest już powiedzenie „siedź w kącie, a znajdą cię”, natomiast ciągle prawdziwe jest inne: „jak cię widzą, tak cię piszą”. Bibliotekarze szkolni muszą o tym pamiętać szczególnie dziś, w niepewnych dla siebie czasach. Podpisuję się pod tym obiema rękami (a zważywszy, że piszę na klawiaturze – nie jest to trudne 😉 )
Podczas pierwszego dnia forum zwiedziłam „Małą galerię biurowości” działającą w bydgoskim Zespole Szkół Administracyjno-Ekonomicznych, gdzie odbywało się nasze spotkanie. To bardzo ciekawe miejsce i mam stamtąd tak dużo zdjęć, że zamieszczę je dopiero w następnym wpisie.
PS. Oczywiście za każdym razem, kiedy jestem w Bydgoszczy zajadam się wypiekami tamtejszej cukierni „Sowa”. Polecam je każdemu wielbicielowi słodkości, bo jeszcze nigdzie nie jadłam lepszych. I to nie tylko moje zdanie: znam pewnego kucharza z Luksemburga, który niejedno już jadł, a sądzi tak samo 🙂
Czytałem, oglądałem zdjęcia i zastanawiałem się, czy o czymś nie zapomniałaś, ale na końcu jest to zdjęcie – apetycznego tortu 🙂 Smakował? 😉
Ha! Wiedziałam, że wygarniesz mi Sowie obżarstwo! 😉 Czy smakował? Trzeba mnie było widzieć jedzącą go małymi kawałeczkami, żeby tylko na dłużej starczył 😉 To jeden z moich ulubionych – tort truflowy. Zastanawiam się, czy lepszy ten, czy może bezowy dakłas – mistrzostwo smaku. Koniec tego komentarza, bo to mordęga pisać o tym, zamiast jeść 😉
O ho ho ho:) Ktoś tu jest łasuchem, jak widzę:) jak ja Ci zazdroszczę tych śródrocznych wojaży:) I nie wiedziałam, że Bydgoszcz jest taki urokliwy….
Ale rację masz niezaprzeczalną: na takich sympozjach i szkoleniach powinni bywać Ci ” z góry”, bo to tylko teoretycy, powinni dotknąć problemu a nie udawać, że nie wiedzą o co chodzi:)
Miasto piękne – szczególnie latem i wiosną, kiedy można korzystać z Brdy 🙂 Iwona, no właśnie o to chodzi, że oni nie chcą…