Oto rozstrzygnięcie konkursu na opis Waszej idealnej, wymarzonej biblioteki szkolnej.
Wyniki:
I miejsce: Wiktoria Jewusiak, kl. 2 b,
II miejsce: Anna Zapora, kl. 2 b,
III miejsce: Dagmara Luboń, kl. 3 a.
GRATULUJĘ!

O lewej: Ania, laureatka II nagrody i Wiktoria, autorka zwycięskiego tekstu. Dagmara niestety chora - życzymy dużo zdrowia!
Nagrodami w konkursie były zestawy długopisowo-ołówkowe, kompendium wiedzy z literatury polskiej (dla zwycięzcy) oraz notatniki. Największy dostała Wiktoria, żeby miała gdzie wypisywać swój talent 🙂
Fragment pracy Wiktorii, która zajęła I miejsce:
„Ściany mojej wymarzonej biblioteki zbudowane byłyby z uczuć odnoszących się do czytanego w danym momencie zdania, akapitu, czy strony książki, a sufit zastępowałoby niebo. W środku znajdowałyby się wygodne kanapy i fotele ze specjalnymi otworami na książki oraz pyszną herbatę. Jedzenie i picie w bibliotece byłoby dozwolone, ponieważ książki oraz całe wyposażenie chroniłaby niewidzialna powłoka antybrudząca. Oświetlenie zapewniałyby świetliki ze znanej bajki „Piotruś Pan”.
Do mojej biblioteki dodałabym trochę technologii, czyli m.in. tablety, laptopy i komputery, ponieważ uczniowie często zapominają o pracach domowych i szukają ratunku w bibliotece.
Nie zapominajmy o naszej bibliotekarce. Moja jest pogodna i skora do polecenia ciekawej lektury, ubiera się też młodzieżowo i kolorowo. Nie zamieniłabym jej na żadną inną. Dla ułatwienia jeździłaby na rolkach, a towarzystwa dotrzymywałby jej duży, czarny, puszysty kot o zielonych ślepiach i białym krawacie, który krzątałby się jej między nogami.
Moja wymarzona biblioteka miałaby też drugie piętro, na którym znajdowałby się świat rozrywki i zabaw. Wszyscy świetnie bawiliby się na wielkich trampolinach i ścianach wspinaczkowych. Przy wejściu do krainy zabaw każdy dostawałby bańki mydlane, w które można wejść, a one nie pękają. Cała szkoła wraz z biblioteką znajdowałaby się na chmurce dzieciństwa”.
Ja w sprawie wyglądu wymarzonej bibliotekarki. Wszystko w wyglądzie się w zasadzie zgadza z tą istniejącą – ale ten kot…
Dostrzegam tu konflikt interesów 🙂
Justy! Liczyłam na to, że zabierzesz głos w tej sprawie i w sumie byłam ciekawa, jak właścicielka i przede wszystkim wielbicielka kotów zareaguje na to zestawienie : ja i kot. 😉 O kocie pisałam niżej – że go mam, tylko bez krawata (i nie czarnego) 🙂 Ale czy Ty mnie widzisz w biblio z kotem????
Ja właśnie pragnęłabym wręcz, żeby nasza bibliotekarka miała w bibliotece jakiegoś małego pupila po to tylko, żeby dotrzymywał jej towarzystwa 🙂 Może głaskanie go wyjdzie jej na dobre i chociaż na chwilę odbiegnie myślami gdzieś daleko i zapomni o hałasie w naszej bibliotece 🙂
Wiktoria! Ja mam całą szkołę „małych” pupili, czyli Was 😉 Na odbieganie myślami raczej nie powinnam sobie pozwalać – w przypadku gimnazjalistów trzeba być ciągle zwartym, gotowym i na posterunku. Jeżeli zaś chodzi o hałas – cóż, z żywiołem nie ma co walczyć, bo zawsze będziemy na przegranej pozycji 🙂
🙂 no i muszę przyznać Pani racje … niestety …