W dniach 11-12 października w Częstochowie odbywała się III Ogólnopolska konferencja „E-learning wyzwaniem dla bibliotek”, której organizatorami byli Ośrodek Edukacji Informatycznej i Zastosowań Komputerów w Warszawie, Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Częstochowie oraz Agencja Sukurs, wydawca miesięcznika „Biblioteka w Szkole”.
Zawiodę jednak tych, którzy trafili tu w nadziei na podsumowanie dwudniowych spotkań i wykładów. Niestety, w tym miejscu nie znajdziecie takowego, ponieważ nie brałam udziału w konferencji. Co prawda wystąpiłam, ale póki co nie jako prelegent, tylko jako niespodzianka. Ładnie to brzmi 🙂
Organizatorka konferencji, Pani Bożena Boryczka, zapowiedziała jej uczestnikom taneczny akcent pokonferencyjny. Dlatego nikogo nie zdziwił widok naszej pary na parkiecie. Taniec to dziś nic nadzwyczajnego, tańczą wszyscy i wszędzie. Otwiera człowiek lodówkę – a tam tańczą…
Niespodzianką był fakt, że dla bibliotekarzy zatańczy również bibliotekarka.
Występ rozpoczęliśmy jive’em, nawiązując w nim do nieśmiertelnych stereotypów bibliotekarskich: na zdjęciach widać, że mam na sobie piękny, bury sweterek rodem z biblioteki (mojej babci!), oczywiście okulary i książkę obłożoną w znienawidzony przeze mnie szary papier.
Czytam więc sobie ulubioną pozycję każdego pracownika książnicy, czyli „Dziady”, i wcale nie przeszkadza mi głośna, energiczna muzyka. Chłopakowi, który podbiega do mnie, nie przeszkadza z kolei, że jestem szarą myszką, którą potrafi zachwycić jedynie twórczość wieszcza narodowego, pozostawiając ją zupełnie nieczułą na skoczne rytmy przeboju „Wake me up” grupy „Wham!”. Chłopak ucieka się do radykalnych sposobów zachęcenia mnie do tańca: zostaję gwałtownie pozbawiona książki, która szybuje gdzieś w dal (przeciągłe „uuuuu” na widowni ;-)). Mój partner taneczny pokazuje mi kroki, które powinnam wykonać, ale atrybuty biblioteczne skutecznie uniemożliwiają mi taniec. Pozbawiona ostatecznie sweterka i okularów tańczę już tak, jak powinnam.
Można obejrzeć filmik z tego występu tutaj (aczkolwiek kręcony był z daleka i niewiele widać).
Po jive’ie zatańczyliśmy jeszcze rumbę i cha chę.
Nastrój był świetny, a parkiet cudowny.
Bardzo dziękuję organizatorom za zaproszenie do Częstochowy, a Paniom: Katarzynie Tomczak i Barbarze Zielińskiej za zgodę na publikację zdjęć ich autorstwa!

Zakamuflowana opcja taneczna. Póki co, jeszcze stereotypowa bibliotekarka, ale za chwilę… Fot. Katarzyna Tomczak.
Na żywo, co prawda, tancerze prezentowali się o niebo lepiej, ale mam nadzieję, że zdjęcia oddają nieco to, co działo się na parkiecie. Cieszę się, że moje fotki ujrzały światło dzienne, inaczej zaginęłyby w czeluści twardego dysku mojego laptopa
Pozdrawiam Kasia Tomczak
Dziękuję pięknie za pochwały 🙂 Cieszę się, że Pani zdjęcia – zamiast leżakować w pececie – cieszą oko (mam nadzieję!) tutaj! Pozdrawiam! Iza T.
Pieknie Pani tanczy, Pani bibliotekarko… Gdzie taka bibliotekarke mozna jeszcze znalezc?? – chyba na koncu swiata.. a i to nie byloby takie proste bo juz tam bylem:) Mozna znalezc tanczace kobiety, czasem nawet piekne, ale tanczacych bibliotekarek jak na lekarstwo. Dobrze, ze w Bedzinie jest taka jedna
Panie Woertchen, doskonale mi znany! Znając skłonność Pana do wyrażania z lubością sądów raczej krytycznych – jestem tym bardziej wdzięczna (zastanowię się, czy dozgonnie) za napisany przez Pana komentarz – ociekający pochlebstwem i nader miły! Biorąc pod uwagę uwielbienie Pana dla wspinaczek górskich sądzę, że osiągnął Pan w tym przypadku szczyt swoich możliwości pochwalnych. Co chwalebne 😉 Z podziękowaniami – Bibliotekarka, Której Nie Ma Nawet Na Końcu Świata, Tylko Tutaj 😉
Nom, wie Pani co? Musi Pani jeszcze zatańczyć dla „nas” czyli dla młodzieży z Gima 😉 Tzn. tak wiem, ja już do niego nie należę…;( ale jednak! 😉
Tylko ostrzegam, gdyby coś takiego miało się wydarzyć to czekam na zaproszenie, proszę o mnie nie zapominać!;)
Hehe, pozdrawiam! 😉
Może kiedyś się uda?
Póki co, zdarza mi się czasami trenować na naszej szkolnej sali gimnastycznej i wiem jedno – że jeżeli nie ma się obuwia na gumie, a do tańca obuwie podbite jest skórą – to jest tam O K R U T N I E ślisko.
Gdybym miała kiedyś zatańczyć w szkole dla uczniów i nauczycieli, jedyną myślą, która nie opuszczałaby mnie podczas występu byłaby na pewno ta, żeby czasem nie wyłożyć się na parkiecie 🙂