Kilka dni temu minęła siódma rocznica śmierci Doroty Terakowskiej – dziennikarki, pisarki, kobiety o żywiołowym temperamencie i zdecydowanym charakterze. Z tej okazji „Wydawnictwo Literackie” wznawia biografię Terakowskiej autorstwa jej córki – Katarzyny T. Nowak – „Moja mama czarownica”.
To niezwykła książka: miłośnicy twórczości Terakowskiej dowiedzą się, jaką nietuzinkową postacią była Dorota, zaliczą też przy okazji skrócony kurs wiedzy o życiu artystycznym Krakowa lat 60. i 70. ubiegłego wieku, poznają historię „Piwnicy pod Baranami” (gdzie pisarka była jedną z pierwszych barmanek), ale również historię przemian politycznych lat 70-80. XX wieku czy historię „Solidarności”.
Po lekturze „Mojej mamy czarownicy” wyjaśni się także, dlaczego nazywa się ją czarownicą. Jak napisałam kiedyś – „straszną Terakowską”: nagłą burzą, złośliwą nawałnicą, upartą zawziętością.
O tym, że dawała znać o sobie również po śmierci, jak na czarownicę przystało – w iście tajemniczy sposób, pisałam we „Wspomnieniu. W piątą rocznicę śmierci Doroty Terakowskiej”. Tekst można znaleźć tutaj (pod fotografiami).
Przypominam również naszym czytelnikom, że w bibliotece do Waszej dyspozycji dostępne są wszystkie książki Doroty Terakowskiej, nawet felietony „Dobry adres to człowiek” oraz „Muzeum Rzeczy Nieistniejących” – książka o dziwnych eksponatach: zjawiskach, rzeczach, stanach, które kiedyś w „Przekroju” opisywała Dorota – takich jak np. ostatnia deska ratunku czy figa z makiem 🙂
DZIĘKUJĘ, ŻE PANI PRZYPOMINA O DOROCIE TERAKOWSKIEJ, CO JEST DLA MNIE SZCZEGÓLNIE CENNE. DZIĘKUJĘ RÓWNIEŻ ZA ZESKANOWANY ARTYKUŁ PRZESŁANY NA MOJĄ POCZTĘ, WALCZY PANI O RZECZY NAPRAWDĘ WAŻNE, BO DOTYCZĄCE BYTU WSZYSTKICH BIBLIOTEKARZY, WIĘC SWOIM BLOGIEM DOKONUJE PANI BARDZO WIELE, ODWAŻNIE I W SPOSÓB PROFESJONALNY, SERDECZNIE POZDRAWIAM ANITA WOLANIN
Pani Anito!
Dorota Terakowska pojawiła się w moim życiu dzięki niesłychanemu zbiegowi okoliczności – gdyby nie znajoma bibliotekarka, która na początku wakacji po 4. roku studiów podsunęła mi „Córkę czarownic”, nie wiedziałabym na seminarium magisterskim 3 miesiące później, że o tej twórczości warto napisać pracę.
Żeby było jeszcze bardziej niesamowicie – kiedy nasza profesor dała nam wykaz tematów do wybrania – ja, nie patrząc na listę, pomyślałam, że wybiorę temat nr 9, bo to moja szczęśliwa cyfra. Nie muszę chyba już pisać, że właśnie pod dziewiątką znajdował się proponowany tytuł pracy o książkach Doroty? 🙂
To, że było mi dane ją poznać, korespondować z nią całe trzy lata – to jedna z najlepszych rzeczy, jaka przytrafiła mi się w życiu. Efekty tej znajomości trwają do dziś. Nie wszyscy wiedzą, cóż to za efekty, ale Dorota z góry puszcza do mnie oko i trzyma kciuki 🙂
Dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam!!!
Iza